WAŻNE !

Jeżeli pierwszy raz czytasz tego bloga to wejdź w
zakładkę 'bardzo ważne'.

trwa inicjalizacja, prosze czekac... Gry Erotyczne

niedziela, 28 kwietnia 2013

ważne !!

dopóki nie pojawią się komentarze nie będzie rozdziałów!

przykro mi to mówić ale trudno.

@soNelia08

piątek, 26 kwietnia 2013

three

Chapter Three

Alex's POV

Typowa Harmony, spóźniła się już o godzinę. Impreza urodzinowa Elle zaczynała się już o 18 jest już 17:30, a ja wciąż stoję sobie w piżamie i czekam na Ree, która ma przyjść i pomóc wybrać mi ubrania. Byłam bezradna w przygotowywaniu się. Mimo to, że urodziny Elle byłt przy basenie to i tak potrzebowałam doświadczenia Ree. 
Zadzwonił mój telefon, była to Ree. 
- Gdzie Ty jesteś?! - krzyczałam przez odbiornik.
- Na dole, otwórz. - mimo to odpowiedziała. 
Po rozłączeniu się pobiegłam na dół, aby otworzyć jej drzwi.
- Aleeeex! - krzyknęła i przytuliła mnie. Nie odwzajemniłam uścisku. - nie chcesz się przytulić? - wydęła samowolnie wargi. 
- Musimy się przygotować, pośpiesz się! - pociągnęłam ją na górę.
Mimo to ,że biegłyśmy by dostać się na czas, to i tak spóźniłyśmy się o godzinę. 
- Tak mi przykro Elle, Ree nie dotarła na czas - przytuliłam ją - aha i Wszystkiego Najlepszego! 
- Teraz pamiętasz? - zaśmiała się - jest w porządku, impreza dopiero się zaczęła, miłej zabawy. - Powiedziała w swoim akcentowanym głosie i poszła witać się z innymi gośćmi. Wraz z Ree znalazłyśmy sobie miejsca przy basenie, zaczęłyśmy się rozbierać bo pod sobą miałyśmy stroje kąpielowe. Zanim zdążyłam wskoczyć, zauważyłam Justina idącego do nas. Westchnęłam w duchu. Dlaczego był tutaj?! 
- O Mój Boże, Justin! Tutaj! - Ree zawołała go, na pewno była nie świadoma mojej irytacji.
Podszedł tutaj i Ree dosłownie rzuciła się na niego, zapominając, że istnieję. Szli dalej, trzymając się za ręce, zostawiając mnie na własną rękę. Stałam tam z otwartymi ustami na kilka sekund, jak Ree mogła tak po prostu odejść ode mnie? Tym razem, chciałam aby zachowała się jak najlepsza przyjaciółka za, którą się uważa. Odepchnęłam myśli w mojej głowie , poszłam usiąść na leżak i założyłam okulary przeciwsłoneczne, nie było sensu marnować mojego czasu dąsając. Chwilę później przyszła Elle i dołączyła do mnie. 
- Nie masz ochoty na pływanie? - zapytała mnie.
- Nah, nie dzisiaj. Wolałabym po prostu poleżeć tutaj w słońcu. - uśmiechnęłam się do niej, mając nadzieję, że nie będzie podejrzewała, że skłamałam. Prawda jest taka, że nie umiem pływać. Ale nie mogłam przyznać się jej.
- Oh, w porządku. Więc, co tam? - zanim zdążyłam odpowiedzieć, parę przyjaciół Elle zawołało ją, aby dołączyła do nich w basenie. 
- Śmiało solenizantko, dam sobie radę. - uśmiechnęłam się do niej. 
- Nie mogę iść, nie chcę zostawić Cię samej. - przygryzła wargę, nie wiedząc co robić. Ellie to było dla Ciebie. Jej imię opisywało ją doskonale: 'piękna wróżka'.  Była jedną z tych drobnych dziewczyn, nigdy nie chciała sprawić dramatu, zawsze chciała wszystkich uszczęśliwiać. 
- Możesz przestać martwić się o mnie? Jesteś tutaj solenizantką! - popchnęłam ją żartobliwie.
- Obiecasz mi, że dasz sobie radę?
- Obiecuję, teraz idź! - machnęła do mnie i uciekła. 
Kilka minut po Elle, dołączył do mnie ktoś inny. Nie spojrzałam drugi raz na osobę obok mnie, byłam zbyt zajęta w słońcu. 
- Hej - osoba obok mnie szturchnęła mnie w ramię Zdjęłam okulary i spojrzałam na niego. Powtórnie nie do wierzyłam. Cholera, chłopak był dobry. Ciemno-brązowe lekko wilgotne włosy i jego złote ciało mieniące się w słońcu.  - halo? - machnął ręką przed moją twarzą.
- Um, cześć - nerwowo odpowiedziałam. 
- Jesteś przyjaciółką Harmony Ray prawda? 
- Taaaaaak, skąd wiesz? - uniosłam brew w zamieszaniu. 
- Wyluzuj, zobaczyłem Was razem któregoś dnia. 
- Oh spoko - nasza rozmowa się zakończyła.
 Mogłam tylko sobie wyobrazić Ree kręcącą głową, jestem kiepska w rozmowie z chłopakami. Kątem oka spojrzałam na tajemniczego chłopaka siedzącego obok mnie. Wydawał się być w wieku Justina, choć może był starszy, nie wiem. 
- Nie pływasz? - zaczął ponownie rozmowę
- Nie, nie mam na to ochoty. - skłamałam ponownie. Musiałam znaleźć lepszą wymówkę.
- Oh, w porządku. Więc jak masz na imię? 
- Jestem Alex.
- Miło mi Cię poznać Alex, jestem Jaxon. Jaxon Bieber. - uśmiechnął się do mnie i nagle moje wnętrze zwróciło się do galaretki. 
Przeklinałam siebie.Widziałam tą rzecz, nigdy nie mogłam rozmawiać z chłopakiem nie wyobrażając sobie nas razem. To była naturalna reakcja. Ten czas nie różnił się. No oprócz tego, że Jaxon był zdecydowanie najgorętszą osobą jaka ze mną rozmawiała. Postanowiłam podtrzymać rozmowę. 
- Nadal jesteś w szkole? - chętnie bym trzepnęła siebie za podanie najgorszego tematu z możliwych. 
- Tak, ale jest to mój ostatni rok więc po prostu cały czas odliczam do końca.
- Ah, szczęściarz. Jestem jeszcze juniorem. - jego oczy wędrowały po moim całym ciele, nie w przerażający sposób, chociaż tak jakby próbował we mnie coś rozgryźć. Natychmiast, stałam się świadoma. Schowałam moje włosy za ucho. 
- Pamiętam kiedy byłem juniorem. Zabawne czasy. - westchnął.
- Chodzisz do Greenville High? - zapytałam go, zastanawiając się czy poszedł do mojego liceum.
- Przeniosłem się tam właśnie w tym roku. - uśmiechnął się.
- Nie widziałam Cię w pobliżu. - byłam zszokowana, że nie widziałam Jaxon'a wcześniej, mam na myśli, nie zauważyłam go? 
- Więc.... Jak zwykle olewam szkołę, więc nie jest to duża niespodzianka. Plus, seniorzy i juniorzy nie mają lunch'u razem, więc... tak. Ale widziałem cię w pobliżu - mrugnął .
- widziałeś? - czułam jak moje policzki czerwienią się.  
- Tia - spojrzał mi w oczy - jesteś naprawdę piękna, wiesz o tym? - mój żołądek zrobił fikołka kiedy wyraz 'piękna' opuścił jego twarz.
 Przybliżył twarz bliżej mojej i zanim spojrzałam, jego usta były na moich. Ledwo dostałam szansę na szok uwzględniający mój pierwszy pocałunek z najgorętszym facetem na tej planecie, kiedy usłyszałam swoje imię. 
- Alex! Ree Cię szuka. - odwróciłam się w stronę głosu, to Elle, dałam jej kciuk w górę. Spojrzałam z powrotem na Jaxon'a a moje policzki dalej były czerwone. 
- Cóż..um.. zobaczymy się później? - uśmiechnęłam się nerwowo do Jaxon'a i zaczęłam pakować swoje rzeczy. 
- Na pewno. - niechętnie odpowiedział, jakby nic się nie stało. - Jeśli Ci to nie przeszkadza... mogę Twój numer? - to tak, jakby całe pudełko petard wystrzeliło we mnie jeszcze raz.
- Pewnie - chwyciłam pióro z mojej torby i dałam mu numer niemodnie: pisałam go na jego ramieniu.


~~

Nie mogłam uwierzyć kiedy Jaxon napisał do mnie godzinę później. Nie wiem czego się spodziewałam, gdy pisałam numer na jego ramieniu, ale na pewno nie spodziewałam się, że napisze do mnie. Ale z drugiej strony, nie przypuszczałam, że pocałuje mnie. Rzeczywistość jeszcze nie do końca mnie uderzyła. Nie kazał mi długo czekać i odpowiedział mi po minucie. Na szczęście, nie zgrywał się. Odpisałam mu, nie mogłam już utrzymać otwartych oczu. Powiedziałam mu, że idę, odpowiedział: 'dobranoc :)'. Uśmiechnięta buźka. O Mój Boże. Uśmiechnięta buźka. Nie byłam pewna dlaczego moje serce zaczęło bić szybciej, po prostu tak zrobiło. 

Spałam dobrze, tej nocy śniły mi się tęcze, kucyki i... Jaxon.

_____________________________________________________________________
cześć, tu @soNelia08 . Rozdział miał być dodany jak pojawi się 1 komentarz ale .. uh niestety nie chcąco nacisnęłam 'opublikuj' . Przepraszam za wszystkie błędy ale mam DYSORTOGRAFIĘ. przepraszam :(

komentujcie xx

 

czwartek, 25 kwietnia 2013

two



                                    Chapter Two


Harmony's POV


- To nic, że jestem bardziej umięśniona od ciebie - zaśmiałam się i zaczęłam popisywać się moimi nieistniejącymi mięśniami przed Justinem.
- Więc myślisz, że jesteś taka silna, eh? - Justin mrugnął i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Puść mnie! - pół krzyczałam, pół się śmiałam. gdy zaczął mną kręcić w kółko. - Przestań, bo spadnę, ty idioto! - zaczęłam bić jego plecy, ponieważ było to jedyne miejsce, do którego mogłam w te chwili dosięgnąć. - Justin, moje włosy są na całej mojej twarzy! Przestań. - zaśmiał się i odstawił mnie na trawę. Byliśmy w miejscowym parku, było wcześnie, ledwo po wschodzie słońca, choć było to święto szkoły, Martin Luther King JR Day.* Wczesne godziny dały nam możliwość spędzenia trochę czasu w spokoju. Nie mogę uwierzyć, jak bardzo mi się poszczęściło, że znalazłam kogoś takiego jak Justin. Nie byłam typem dziewczyny, która przywiązuje się do jednego faceta. Miałam ponad 8 chłopaków w ciągu ostatnich dwóch lat, a mam tylko piętnaście lat. Zwykle nie byłam przywiązana emocjonalnie do chłopców, lub kogokolwiek w tym stylu. Justin był inny. Myślę, że można tu zrzucić moją winę na moją miłość do "starszych chłopców", a może to było to, jak był bez skazy pod każdym względem. A może po prostu zakochałam się we wszystkim co robi i jaki jest? On jest typem faceta, który dzwoni do ciebie przed snem i budzi cię rannym telefonem, więc po prostu możesz zasypiać i budzić się przy jego głosie.

                                                                 ~~~


- O czym myślisz? - lekko mnie potrącił.
- O niczym - uśmiechnęłam się do niego. - ale teraz chodźmy stąd. - wstaliśmy i zaczęlismy zmierzać w stronę jego auta.

                                                                   ~


- Więc, gdzie teraz idziemy? - zapytał mnie, gdy utknęliśmy na światłach.
- Zależy. Nie masz przy sobie pieniędzy? - zapytałam go.
- Nie bardzo, obudziłaś mnie o piątej rano we wtorek, jeżeli nie pamiętasz, a ja nie śpię z pieniędzmi w kieszeni, wiesz - zaśmiał się. To była prawda. Nie mogłam spać w nocy, więc zadzwoniłam do Justina i poprosiłam go, aby spotkał się ze mną w parku w pobliżu mojego domu. Będąc wiernym chłopakiem zjawił się nie zadając ani jednego pytania. Byłam mu za to wdzięczna. Jeżeli zapytałby mnie o powód, nie wiedziałabym jak mu wytłumaczyć, że nie ma mowy, żebym poszła spać w moim domu z krzykami 24/7.

- Dobrze, więc, może po prostu sobie pojeździmy? - zasugerowałem. To był piękny poranek bez samochodów na drodze. - Mam cię - światło ruchu zmieniło się na zielone i pomknąłem wzdłuż drogi.

                                                                 ~~~

- Jesteśmy w domu, Har. Obudź się - ktoś mną potrząsnął.
- Zostaw mnie w spokoju - uderzyłam jego rękę, która spoczywała na moim ramieniu.
- Kochanie, jesteś w domu. Musisz wstać - ugh. Otworzyłam jedno oko aby zobaczyć twarz Justin'a kilka centymetrów od mojej. Zaśmiał się, kiedy zrobiłam skwaszoną minę. Rozejrzałam się. Światło dzienne zaglądało przez okno.
- Któa godzina? - przeciągnęłam się.
- Jest dwunasta w południe. Spałaś około godzinę. - godzinę?! Wow. Jeździliśmy po mieście prawie trzy godziny rozmawiając, słuchając głośnej muzyki i zajadając się fast-food'ami. Rozpięłam mój pas i zwróciłam się do niego. - Dziękuję za wszystko, Justin. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy - pocałowałam go lekko w usta, zanim wysiadłam z samochodu. - Kocham cię! - machnął do mnie i zaczekał, aż weszłam do środka, po czym odjechał. W minutę znalazłam się w moim pokoju, podeszłam do mojego łóżka i na nie opadłam. Wreszcie mogę się wyspać.


"Nie zostawiaj mnie, Nie, przepraszam! Proszę! - wbiłam paznokcie w koszulę mojego taty. - Tato, proszę! - wrzeszczałam, patrząc mu w oczy, ale mój tata był obojętny, jakby nie mógł nawet mnie usłyszeć."
Obudziłam się z początku. Rozejrzałam się po moim pokoju. Słońce właśnie wschodziło. Jedno spojrzenie na moją poduszkę, pocieszyciela, wypełnioną plamami od łez i potu i wiedziałam, że muszę wyjść z tego domu, zanim to stracę. Weszłam pod prysznic po napisaniu Alex sms'a, że będę u niej za pół godziny.

                                                                     ~

Zadzwoniłam dzwonkiem do domu Alex.  Nie chciałabym robić tego z każdym z domów moich innych przyjaciół, ale Alex miała bardzo konserwatywnych i przyzwoitych rodziców. Nie zrozumcie mnie źle, nie byli z nią ściśle, po prostu lubili mieś wszystko zaplanowane. Oni nie lubią gości, przyjęć-niespodzianek, generalnie, oni po prostu nie lubią niespodzianek. Alex otworzyła mi drzwi.


- Hej, Ree.
- Cześć, Alexandrio May. Jak się dziś masz, moja droga? - dokuczałam jej. Alex nigdy za bardzo nie lubiła swojego, więc jest strasznie zirytowana, kiedy nazywam ją jej pełnym imieniem. Uderzyłą mnie w ramię, ale mimo wszystko się roześmiała.
- Zamknij się - weszłyśmy na górę do jej sypialni. To nie był bardzo skomplikowany pokój: łóżko, szafa, regał i komoda, a okna były ozdobione fioletowymi zasłonkami. Usiadłyśmy na łóżki, gdzie jej laptop leżał na wpół otwarty. Zamknęła i odłożyła go obok.
- Jak minął dzień? - zapytała mnie, gdy zaczęłam bawić się jej kręconymi włosami. Oh, jak ja kocham włosy tej dziewczyny. Były długie, opadały wzdłuż jej pleców kaskadą perfekcych loków. Alex była jedną z najładniejszych dziewczyn, które znałam. Nie była typem dziewczyny, że chcesz przyjrzeć się i powiedzieć "wow, jest śliczna", ale była ona bardzo przyjemna dla oka. Problem w tym, że nigdy nie robiła nic, aby dobrze wyglądać. Włosy miała zawsze związane w kocyk lub kok. Jej piękne, piwno-zielone oczy mogłyby przywieźć wszystkich chłopców do stoczni, jeżeli pozwoliłaby mi nałożyć na nie trochę makijażu. Ale nie, ona nie ma żadnej z tych rzeczy.
- Cóż, mój dzień był całkiem zabawny. Przejechałam się po mieście z Justinem, wróciłam do domu i rozwaliłam się na łóżku. - dałam jej kilka informacji na temat temat tego co robiliśmy, ale podzielonych na strefy.  Nie lubiła, kiedy mówiłam o uwadze, jaką przyciągam chłopców, w szczególności Justina. Z jakiegoś powodu, Justin i Alex po prostu nie mogli się dogadać. To nie było tak, że się nienawidzili, czy coś, ale nie udało im się porozumieć nawzajem.
- Oh, super. - nie chciała kontynuować rozmowy na ten temat.
- Jak sprawy w domu? - Alex była jedyną, która wiedziała, że moi rodzice przeżywają rozwód.  To jeszcze nie zostało zalegalizowane, dokumenty nadal są przetwarzane.
- Tak samo, tak samo... zachowują się jak dzieci - westchnęłam. - Przykro mi, Ree. Szkoda, że musisz przez to przechodzić. Jestem tu dla ciebie, w porządku? - ścisnęła moją dłoń.
- Wiem, Alex. Myślę, że po prostu szczęśliwy koniec nie istnieje. - moje oczy wypełniły się łzami. To nie był pierwszy raz, kiedy rozkleiłam się emocjonalnie podczas rozmowy o moich rodzicach. Alex nie skomentowała tego, jak moja maskara rozmazała się po moich policzkach, ani nie powiedziała mi, żebym się rozweseliła. Nie powiedziała ani słowa. Ona po prostu mnie przytuliła. I w tym momencie, uścisk był wszystkim, czego potrzebowałam.

_________________________________________________________________________________               __________________




cześć, tu @californiadems, chwilowo zastąpiłam Natalię, ponieważ nie mogła przetłumaczyć rozdziału, a go wam obiecała. Liczę chociażby na jeden komentarz z waszej strony, byłoby nam bardzo miło! 



środa, 24 kwietnia 2013

one

Chapter One

Alex's POV

- Aleeeeeeeeeeex - usłyszałam jak ktoś woła moje imię gdy kładłam książki do szafki. Odwróciłam się, zauważając moją najlepszą przyjaciółkę, Harmony i jej chłopaka, Justina, stojących tuż za mną. Jego ramie owinięte było wokół jej ramiona, a on pocałował ją w policzek.
- Do zobaczenia, kochanie - powiedział i zarzucił swój plecak na ramię, oddalając się i nie robiąc sobie trudu, by mnie zauważyć.
- Cześć Ree - przytuliłam ją.
Harmony była moją najlepszą przyjaciółką od roku, chociaż wydawało się, że od zawsze. Po spotkaniu jej po raz pierwszy, udałam się do domu skacząc, zadowolona, że w końcu znalazłam 'jedną najlepszą przyjaciółkę', co każda dziewczyna chce.
- Kocham to, co ubrałaś! Nie kupiłyśmy tego razem? - denerwującą rzeczą w Harmony było to, że miała zwyczaj komentować każdy ciuch na moim ciele. - ach, ten szalik, z pewnością nie warto! - wzięła szal z mojej szyi i włożyła go do szafki. - Więc, jak minął weekend? - Ree zapytała mnie, związując włosy w kitka.
- Bylo dobrze, tak myślę. A tobie?
- Mój był doskonały, o mój Boże, Alex, nie jestem w stanie powiedzieć, jak doskonały był! - westchnęła dramatycznie.- Oczywiście spędziłam cały weekend z Justinem.
-Tak, to by wyjaśniało, dlaczego nie przeszkadzało wam poprawianie się, kiedy dzwoniłam więcej niż gazylion razy.
Harmony i Justin zaczęli chodzić niedawno. Była juniorem, i jak każdy junior w mojej szkole, zakochała się w 'starszych chłopcach'. Justin był seniorem, bardzo dobrze wyglądającym z blond włosami i dołeczkami. To było dziwne, jak błyskawicznie mignęli. To było nawet dziwniejsze od tego, jak się poznali: na przystanku autobusowym. Rodzice Ree wzięli rozwód i ona jest jednym z wielu dzieci, była mniej-więcej niezależna.
- Um, halo? - Ree pstryknęła palcami przed moją twarzą.
- Oh, przepraszam - pokręciłam głową.
- Ugh, Alex, zamierzam opowiedzieć ci całą historię całkowicie od nowa. - próbowała brzmieć, jakby była zirytowana, ale ja wiedziałam, że w środku była bardziej szczęśliwa, by opowiedzieć mi o swoim bajkowym związku z Justinem.
- Tak, oboje robiliście słodkie rzeczy cały weekend, załapałam, okej? - Nie miałam zamiaru warknąć na nią, to był jej drugi tydzień z Justinem, oczywiście, że była podekscytowana. - Przepraszam, Ree. Nie chciałam być taka niemiła. Cieszę się, że mieliście dobry weekend, ale chodźmy już do klasy, bo się spóźnimy. - Zamknęłam szafkę o ścisnęłam jej dłoń. - Wiesz, że cię kocham, prawda? - uśmiechnęła się.
- Też cię kocham, Alex.

~~~

Głos pana Andrewsa warknął, gdy bazgrałam w moim notatniku. Narysowałam siebie. Moje kręcone włosy wiały w każdym miejscu. Obok mnie narysowałam Ree i jej długie do ramion, proste włosy, związane w koka.
- Alex! - Ree szturchnęła mnie. - Aleeeex! - Wyszeptała trochę głośniej.
Udawałam, że ją ignoruję.
Pan Andrews dużo nie myślał, by ze mną zaczynać, a ja naprawdę potrzebowałam opuścić tą klasę.
- Jesteś głucha?! - Ponownie mnie szturchnęła.
To było dla ciebie, Ree. Wytrwałość. Nadal mnie szturchała, kopała, odpychała, rzucała kulki z papieru w moją głowę i wszystko inne, aby spróbować zwrócić moją uwagę. Skończyłam, poddając się jej misji i zwracając moją uwagę na niej.
- Podaj mi papier, jesteś na nim nabazgrana. - Ugh. Ona po prostu spędziła ostatnie dziesięć minut, irytując mnie w cholerę, tylko dlatego?!
Potrząsnęłam głową, gdy przesunęłam jej papier na biurku. Spojrzałam raz w jej kierunku, przed tym jak głos pana Andrewsa zabrzęczał mi w głowie, kiedy położyłam ją na biurku. Kilka minut później oddała mi papier z powrotem. Zrobiła własne, małe zmiany w moich bazgrołach. Zmazała bluzki i jeansy, które narysowałam na nas, i zastąpła je sukienkami. Na moim kręconym afro narysowała diadem, a na jej koku był wieniec. Uśmiechnęłam się na jej uroczą poprawkę mojego rysunku... to było dopóki nie zobaczyłam, co jeszcze narysowała. Dorysowała Justina ubranego w szatę, z dopasowaną koroną. Oznaczyła go też, okrążając jego imię w serce. Obok mnie narysowała wysokiego, muskularnego mężczyznę, i nazwała go "Pan X" z przymrużonym okiem obok jego imienia. "Pan X" był jednym z naszych licznych dowcipów. Za wszystkimi naszymi żartami była jakaś historia.
W zeszłym roku byłam olbrzymie zakochana w jednym ze "starszych chłopców". Byłam w nim po uszy zauroczona; był znanym w całej szkole sportowcem. W mojej obronie, był absolutnie wspaniały, z zielonymi oczami i dobrze zbudowaną figurą. Jego włosy zawsze były na oczach. Całe lato nie mogę się doczekać, aby ponownie zobaczyć "Pana X". Od wieków chciałabym porozmawiać o nim przez telefon z Ree, pofantazjować o nim. Myślę, że zachorowała od słuchania mojego mówienia i mówienia o nim, i postanowiła zrobić co nieco więcej zabawy. Miała postawić mi dziesięć dolarów czy "Pan X" będzie wyglądać lepiej pierwszego dnia w szkole.

Wakacje skończyły się i w pierwszy dzień szkoły poszłam bardzo wcześnie, aby upewnić się, czy go widzę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy wszedł. Jego oczy były tego samego koloru, był jeszcze zdrów jak w ostatnim roku, ale jego włosy... o Boże, on był łysy! A Justin? Wyglądał doskonale, jak zawsze. Aby moje życie było jeszcze gorsze, Ree wybrała dokładnie ten sam moment do wpatrywania się. Jedno spojrzenie na "Pana X" i wybuchnęła śmiechem, spoglądając na moją twarz. Jej śmiech był jeszcze mocniejszy. Byłam czerwona i pobiegłam prosto do środka. Później, tego samego dnia, podałam jej 10 dolarów, chcąc, aby nic z tego się nigdy nie wydarzyło. I tak "Pan X" został dodany do naszej listy żartów.
- Panno Brooks? Słuchasz mnie? - ostry głos pana Andrewsa wywołał mnie. 
- Tak, proszę pana.
Spuściłam wzrok na dół na podręcznik, starając się skupić na wykresie, który wyjaśniał i miał nadzieję, że mój błądzący umysł nie wpakował mnie w tarapaty jeszcze raz.
_____________________________________________________________________________
no i jest 1 rozdział .;3
liczę, że spodoba Wam się nasze tłumaczenie. Rozdziały tłumaczymy razem. Znaczy się ja tłumaczę (ona pomaga w razie co) potem sprawdza czy jest dobrze, interpunkcja, ortografia itp. ;3 obie robimy bardzo bardzo dużo w tłumaczeniu :)
Liczę ,że będzie dużo widzów .;3 

@soNelia08

wtorek, 23 kwietnia 2013

prolog

** Harmony **
 Przypominam sobie bycie 5latką, ściganie się na trójkołowym rowerze na ulicy z dziećmi z sąsiedztwa. Pamiętam jedną z dziewczyn wpadającą na mnie, przewracając mnie.Pamiętam, że wstałam z powrotem, otrzepałam się i walnęłam z pięści w jej nos. Pamiętam jak walka była coraz bardziej nieprzyjemna , tak nie przyjemna jak walka między dwoma pięciolatkami. Pamiętam, że kłóciłam się z moją mamą jak myła moją od krwi koszulkę: 'zaczęli to.'

**

Policjanci złapali mnie za ramiona, zakuli w ich kajdanki i przypięli za moimi plecami. Czułam się jak maluch, gdy dwoje odbierali mi moje prawa.Spojrzałam w dół na moje brudne stopy, po czym uniosłam głowę, patrząc na czyste niebieskie niebo, pozwalając im zabrać mnie do domu. Zastanawiałam się jak ptakom udaje się latać w tak prostej lini, pamiętam pana Andrews wspominającego w zeszłym tygodniu o tym, że nie miałam zwracać tak dużo uwagi. To nie miało znaczenia, w każdym razie nie mam zamiaru iść do szkoły przez dłuższy czas. 
- masz prawo zachować milczenie, panienko 
Odwróciłam moją głowę do tyłu, ponieważ zaczęli odprowadzać mnie w kierunku samochodu. Trawa, która była kiedyś żółta i nie żywa teraz żyje z czerwonymi kropelkami i łzami. Widziałam sanitariuszy dźwigających ciało mojego najlepszego przyjaciela do karetki. Zachichotałam, było już za późno aby przejmować się tym, upewniłam się.Odwróciłam głowę w lewo, zerkając na głowę oficera, próbując zlokalizować mojego chłopaka. Był zaledwie kilka metrów od hotelu. Leżał w kałuży własnej krwi, jego piękne blond włosy lśniły w blasku słońca, jego biała bluzka była poplamiona. On nigdy nie lubił aby jego ubrania były brudne, mam nadzieję, że przebiorą go na coś miłego zanim zabiorą go. Jestem pewna, że jego mama upewniłaby się aby dobrze wyglądał na własnym pogrzebie.
Pomogli mi wejść do radiowozu, jeden z nich wszedł za mną a drugi usiadł za kierownicą. Kiedy włączyli silnik, spojrzałam przez okno.
- Zaczęli to - szepnęłam pod nosem jak wyruszyliśmy, zostawiając miejsce zbrodni za nami: tylko kolejna paskudna pamięć.

________________________________________________________________________
hej, no i jest prolog. powiem wam ,że był ciężki do przetłumaczenia.;3
piszcie czy podoba Wam się.
Dziękuję mojej koleżance Klaudii i kuzynce Ani za lekką pomoc .;3

bohaterowie





Alexandria May Brooks (Alex): 

(Danielle Peazer)


Harmony Ray (Ree):
(Eleanor Calder)


Justin Drew: 
 (Justin Bieber)


Jaxon Bieber:
(Drew Roy)


POZOSTALI :