WAŻNE !

Jeżeli pierwszy raz czytasz tego bloga to wejdź w
zakładkę 'bardzo ważne'.

trwa inicjalizacja, prosze czekac... Gry Erotyczne

czwartek, 30 maja 2013

eight

Chapter eight


Harmony's POV

Upadałam, upadałam, po woli upadałam. I nagle wszystko, zatrzymało się. Byłam uwięziona w bańce nicości. Uwięziona i bezradna. Krzyknęłam, krzyknęłam. Ale to było bezużyteczne.
- Alex! - wykrzyknęłam imię najlepszej przyjaciółki, jedyna osoba, którą miałam, odeszła.
- Ktokolwiek! - krzyknęłam głośniej.
Prawda była taka, wszedłeś do tego świata sam. A sam zginiesz.

Obudziłam się ze snu. Mój telefon wibrował. Przetarłam oczy i nacisnęłam przycisk 'odbierz'.
- Wstawaj. Przygotuj się. I rusz swoją dupę do szkoły. - rozkazała Alex.
- Nie. - odpowiedziałam uparcie.
- Wiedziałam, że nie włączyłaś swojego alarmu celowo. Jeśli nie będziesz w szkole za pół godziny, będę musiała osobiście przyjść i Ci pomóc. - odłożyła słuchawkę.
Cholera, ta dziewczyna znała mnie tak dobrze. Wczoraj wieczorem, wątpiłam czy włączyć swój alarm do szkoły. Po tym co stało się poprzedniego dnia, nie było sposobu, nie chciałam pójść do szkoły. Spałam, mając nadzieję, że jak się obudzę to wszystkie moje problemy znikną. Że Justin nie udostępnił tych zdjęć. Że szkoła nie myślała o mnie jak o przestępcy. Że Alex nie ukrywała tyle przede mną. Westchnęłam i zaczęłam poszukiwania ubrań w mojej szafie. Alex nie żartowała, kiedy powiedziała, że przyjdzie po mnie, jeśli nie zjawię się szkole. Jak mam się zmienić, zdałam sobie sprawę co było problemem, zaufanie. Moja niewinna chęć do zaufania była taka łatwa, że złamała mnie.

~~

Alex stała przy bramie szkoły, czekała na mnie.
- Hej - powiedziałam potulnie. Ona uśmiechnęła się do mnie.
- Hej, Ree. Co u Ciebie? - jak miałam odpowiedzieć? jak? po wszystkim miałam i wszystko wiedziałam, że zostałam złamana na pół.
- Nie wiem. - odpowiedziałam szczerze. Łzy nieświadomie spływały mi po oczach, jak wydarzenia z poprzedniego dnia przelatywały przede mną. Alex objęła mnie, przyjmując moją odpowiedź i udając, że ją rozumie. - nie chcę wejść - uniknęłam jej uchwytu.
- Dobrze, że nie masz wyboru. Nie można unikać szkoły, Ree. I nie martw się. Jestem tutaj. - złapała mnie za ramię i zmusiła abym weszła przed drzwi.

~~

Wiesz jaka jest scena w filmach, gdy każdy robi przejście, ludzie dzielą się na dwie części, kiedy popularna dziewczyna chce przejść? Chodzenie w korytarzu wydawało się właśnie w ten sposób: z wyjątkiem, że ja nie byłam popularna, byłam znienawidzona. Spiorunowali mnie swoim spojrzeniem, czułam jak ich wzrok robił dziurę w mojej głowie.
- Dziwka - usłyszałam głos, ktoś mnie skomentował. Starałam się utrzymać głowę w dole, aby nie móc słyszeć nikogo.
- Zamknij się - Alex odwróciła się by stanąć przodem do głosu. Spojrzałam do góry. - zostaw Harmony samą - broniła mnie.
- Aw, kiepska, mała Harmony nie może stawać w obronie samej siebie? Oh to prawda, wszystko co potrafi robić to być kurwą. - właścicielką głosu była brunetka, która chodziła ze mną na lekcje Angielskiego. Nawet nie znam jej imienia.
- Dlaczego nie masz nic przeciw swojemu własnemu biznesowi, suko? - Alex wystrzeliła z powrotem.
- Dobrze. Pa, Alex. Pa, dziwko. - zamachała do nas kpiąco i odeszła, wymiana słów z Alex nic ją nie obchodziła.
- Zapomnij o tej suce. Nie ma nic lepszego w jej życiu. - Alex próbowała mnie pocieszyć, nie zdała egzaminu. Próbowałam powstrzymać łzy, ale niestety nie udało mi się. Odwróciłam się w drugą stronę i pobiegłam, pozostawiając zdezorientowaną Alex samą.

~~

Sprawdziłam wszystkie kabiny dziewcząt ale wszystkie były puste. Zamknęłam się w jednym z nich, rzuciłam plecak na podłogę i usiadłam na sedesie, podciągając moje kolana pod szyję i obejmując je. Myślę, że powinnam być zła na Justina za udostępnienie zdjęć, ale z jakiegoś powodu nie mogłam poczuć nic oprócz zdrady. Zdradzona. Zraniona. Głupia. Właśnie dlatego nigdy nie pozwalałam się emocjonalnie przywiązać do chłopaka. W duchu przeklinałam siebie. Zawsze miałam złe zdanie o dziewczynach, które dawały chłopakowi wszystko, które zakochiwały się tak mocno, że niemożliwe było to udźwignąć, które trzymały się tego nawet, jeśli już nie było czego. Ale ja zrobiłam dokładnie to samo. Nienawidzę tego w sobie, że byłam taka głupia, naiwna, łatwowierna. Emocjonalny ból stał się bólem fizycznym, kiedy moje ciało zaczęło się trząść i pulsować. Potrzebuję drogę do ucieczki. Potrzebowałam pozbyć się tego bólu. Jak długo będę zdolna aby przetrwać? Żyjąc każdego dnia w piekle? Żyjąc każdego dnia w nieszczęściu? To  nie były ich okrutne słowa, jego kłamstwa albo jej oszustwa, to była nienawiść do siebie, która ciągle chodziło po mojej głowie. 

~~

- Ree, wiem że tutaj jesteś. Wyjdź. - Alex waliła w drzwi toalety. 
- Nie wyjdę. -  powiedziałam uparcie.
- Nie możesz wiecznie się ukrywać - słyszałam ją opierającą się o drzwi kabiny.
- Nie dbam o wiecznie. -  powtórzyłam. Nie byłam pewna czy naprawdę tak myślę, czy nie. Kiedy byłam z Justinem, zawsze myślałam, że będziemy razem. Razem znaczy dla mnie tak wiele. A teraz? Nie jestem pewna. 
- Dalej, Ree - westchnęła.
- Nie. - byłam uparta.
- Dobrze, wpuść mnie przynajmniej. - musiała zdać sobie sprawę jak dziwnie to zabrzmiało, i zaśmiała się. Nie mogłam się powstrzymać, również się śmiałam. - Proszę, Ree? - poddałam się i otworzyłam drzwi od toalety. - Tak mi przykro, że ta suka Cię zdenerwowała. Ona sama jest dziwką, nie martw się przez to co powiedziała. Ona myśli za dużo o sobie. Jak ona śmie obrażać moją najlepszą przyjaciółkę, jak... - powiedziała Alex, jej ton to mieszanka frustracji i gniewu.
- Alex, to nie ona. To ja. - przerwałam jej ciąg przekleństw o dziewczynie, która obrażała mnie.
- Ja wiem ona.... czekaj, co? - Alex przechyliła głowę na bok, była zdezorientowana. Współczuję dziewczynie; nie miała pojęcia co przeżywam. 
- Nic. - pokręciłam głową.
- Nie, powiedz mi. - nalegała.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Więc... dobrze. - na szczęście, nie kontynuowała tematu.

Nasza rozmowa została przerwana, gdy dwie studentki drugiego roku otworzyły drzwi. Zobaczyły mnie, mój rozmazany makijaż, napuchnięte oczy, mokre policzki i powtórnie spojrzeli na mnie z niedowierzaniem. 
- Czy ona nie jest...? - jedna dziewczyna wyszeptała wystarczająco głośno abym mogła usłyszeć.
- O Mój Boże, tak - druga odpowiedziała zanim odeszły do drzwi, zostawiając mnie i Alex same, oniemiałe. 

Ten dzień nie mógł być gorszy.

_____________________________
Uff.. przepraszam, że tak długo musicie czekać. Ale mam jeszcze jednego bloga i to do pisania a nei tłumaczenia + szkoła :)

Kim są te dziewczyny? o co im chodziło?;o


@OfficialTalaSt

:)

piątek, 24 maja 2013

seven

Chapter seven


ALEX'S POV

Udało mi się opanować nad pragnieniem przetarcia oczu, bym obudziła się godzinę wcześniej gdybym je przetarła. Mascara na moich rzęsach była sztywna i mój starannie zastosowany błyszczyk sprawił, że moje wargi zdrętwiały. To nie miało znaczenia, chociaż tak długo jak Jaxon myślał, że byłam piękna. 

Weszłam przez bramę szkoły i zauważyłam grupkę ludzi przy tablicy ogłoszeń. Zastanawiałam się na co mogli patrzeć, ale nie zamierzałam przedostać się przez tą dużą grupkę aby zobaczyć. Rozglądałam się za Jaxonem kiedy zauważyłam Elle machającą mi. Podeszłam do niej.
- Co się dzieje? - zapytałam jej. Wzięła kilka sekund aby przyzwyczaić się do mojego wyglądu i złapała mnie za ramię. 
- Alex, muszę Ci coś pokazać - byłam zaskoczona niecierpliwością w jej głosie. 
- Um, okay? - zaciągnęłam mnie do tablicy ogłoszeń. - nie zamierzam iść przez ten tłum, by zobaczyć jakiś komunikat. - ruszyłam z powrotem do szafki.
- Musisz to zobaczyć. - trąciła mnie do przodu. Podsunęłam moją drogę. Prawie upadłam na kolana gdy zobaczyłam to co Elle próbowała mi pokazać. 
- Nie, nie, nie. - szepnęłam, w duchu przeklinając. Przede mną było zdjęcie Harmony. Naga, pozująca uwodzicielsko. - cholera. - ciągle przeklinałam jak podbiegłam do Elle.  - czy Ree widziała to? - zapytałam, mając nadzieję, że nie potwierdzi moich wątpliwości.
- Tak, widziała je dziś rano. - o cholera.
- Gdzie ona jest?
- Nie mam pojęcia, wyszła.
- Trzymaj - dałam jej mój plecak.
- Gdzie idziesz? - zapytała.
- Mam zamiar być przyjaciółką, która zasługuje na Harmony. I z tą uwagą, pośpiesznie wyszłam przez drzwi. 

~~

W takich momentach żałuję, że byłam starsza, bardziej doświadczona. Nie miałam pojęcia co robię. Nie miałam pojęcia jak chciałam sobie z tym poradzić. Wiedziałam, że muszą zacząć działać jak przyjaciółką Ree za, którą zawsze mnie miała. Zatrzymałam się na zielonym świetle, czekając na samochody aby przejść. Zdjęłam moje szpilki i trzymałam je w rękach, nie było innego wyjścia a zamierzałam dotrzeć do Ree przed północą. Znak przejścia dla pieszych zmienił kolor na zielone, wbiegłam na drogę. Po kilku minutach, minęłam mój dom. A wkrótce potem, minęłam jej dom. Nie biegłam do jej domu. To było ostatnie miejsca, gdzie Ree mogłaby być. Wiedziałam dokładnie gdzie ona jest. Biegłam coraz szybciej, wiatr wiał w moje włosy, wysokie obcasy uderzały o mój brzuch. 
- Przepraszam, tak bardzo przepraszam - szeptałam w kółko. 

~~

Odgarnęłam gałęzie z drogi, Moje brudne stopy krwawiły ponieważ ciernie było porozrzucane na ziemi. 
- Ree? - zawołałam wiedząc, że była gdzieś w pobliżu. Brak odpowiedzi. Schyliłam się unikając drzewo i szłam dalej. Dźwięk delikatnego szlochania był coraz głośniej bo byłam coraz bliżej niej. 
- Ree? - spojrzała na mnie, jej oczy były przekrwione. - O Mój Boże, Ree - bez chwili wahania, objęłam ją i  przytuliłam z całych sił. Pozostała wiotka, kładąc jej głowę na ramieniu. 
-  Przepraszam, tak mi przykro. - przeprosiłam, ze łzami w oczach. Nie mogłam poradzić widząc ją jak teraz. 
- Ja...Ja nie wiem co zrobić, Alex - gorące zły spływały po jej twarzy, kapały na ziemię jeden po drugim, zwilżając trawę pod sobą. Wytarłam jej twarz.
- Nie płacz, Ree, proszę nie płacz - przytuliłam ją bliżej. 
- Był jedyną osobą, która kochała mnie bezwarunkowo. A teraz... - nie mogła uzupełnić swojego zdania. 
- On jest dupkiem, nie trać łez dla niego. On nie jest tego wart. 
- Nie rozumiesz, Alex. On nie jest jak inni chłopcy.
- On nie jest tego wart, Ree. Nie jest. - powtórzyłam dwukrotnie.
- Ty nawet go nie znasz! - powiedziała, nieco głośniej. Nie odpowiedziałam. Podniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy, obserwując jak wina zjada moją twarz, zarażając to. - powiedz mi. - powiedziała, żądając wyjaśnień. - powiedz mi prawdę. - i tak zrobiłam.

~~

Nie będę kłamać, Ree nie przyjęła wieści bardzo dobrze. Chociaż część mnie była zadowolona, że wyszło to z mojej klatki piersiowej, chciałabym nie mówić jej o mnie i Justinie. Nie winię jej za to, że emocjonalnie wybuchnęłam, też bym tak miała gdybym dowiedziała się, że mój chłopak spotykał się z najlepszą przyjaciółką. 
- Nienawidzisz mnie? - zapytałam ją, modląc się do Boga aby wybaczył mi, że byłam suką dla niej. 
- Nie nienawidzę Cię, Alex. Nigdy nie mogłabym Cię nienawidzić. - odpowiedziała - ale dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? 
- Nie wiem, Ree. Nie wiem. Byłam zbyt przerażona utratą Ciebie.
- Jak mogłaś to przede mną ukrywać? Jestem Twoją najlepszą przyjaciółką.
- Wiem, wiem. Właśnie..nie wiem. Naprawdę przepraszam, Ree. Wiem, że pewnie mnie nienawidzisz za to, że byłam taką podłą przyjaciółką, ale tak bardzo mi przykro - naprawdę było. 
- W porządku. Zapomnij o tym. - chociaż powiedziała mi, że wybaczyła mi, nie jestem pewna czy kiedykolwiek by mogła. 
- Moja kolej aby teraz coś wyjaśnić. - zaczęła.

~~

- Więc gdzie teraz idziesz? - zapytała mnie, po tym jak powiedziała mi swoją wersję historii. 
- Nie wiem. Wszyscy pewnie nienawidzą mnie. 
- Więc, nie potrzebujemy ich w takim razie. To Ty i ja. Ja i Ty. - uścisnęłam jej rękę. Uśmiechnęła się, boleśnie. - najpierw, zrzuć jego dupę a potem usuń jego numer. - powiedziałam, podając jej telefon jej. 
Włączyła go i kliknęła na jej nieprzeczytane wiadomości. Było parę od innych dzieciaków w szkole, którzy przyjaźnili się z nią, pytali się jej co w świecie złego się z nią dzieje, ale wiadomości, które napełniły się bardziej w jej skrzynce były od Justina. 
- Nie czytaj. Wystarczy je usunąć. - nie posłuchała, kliknęła w pierwszą wiadomość. 
- Obiecuję, nie udostępniłem tego zdjęcia. Proszę, Ree. Porozmawiaj ze mną. - przeczytała raz na głos i spojrzała na ekran swojego telefonu chwilę przed usunięciem wiadomości, usuwając jego numer i usuwając go.
- Jesteśmy w tym razem. - powiedziałam do niej mając nadzieję, że to nadrobi wszystkie błędy jakie uczyniłam w przeszłości.
- Tak, jesteśmy w tym razem - uśmiechnęła się do mnie.
 I na ułamek sekundy, zobaczyłam nadzieję: może przeszłość nie prześladuje Cię wiecznie, może wygramy tę rzecz, może przeżyjemy. Może.

_____________________
omgomgomgomg ale boski rozdział :)
miejmy nadzieję, że będzie więcej takich :)

informuję o nowych rozdziałach :)
chętni  do założenia kont bohaterów na twitterze - pisać :)

@OfficialTalaSt


czwartek, 23 maja 2013

six

Chapter six


Harmony's POV

Nie mogłam długo gniewać się na Alex, ona zawsze wygrywała. Kazałam czekać jej ponad tydzień, w końcu poddałam się i poprosiłam ją o wytłumaczenie. Nawet mogę powiedzieć, że ukrywała przede mną szczegóły, ale wybaczyłam jej.

Zarzuciłam na siebie różową koszulkę *Tie-Dye z parą białych rurek i przyglądałam się całej sobie w lustrze, przed założeniem plecaka i wyjściem przez drzwi. Kolejny piękny dzień.

- Hej Ree - Alex klepnęła mnie w ramię gdy wybierałam książki z szafki. Odwróciłam się aby dać jej się przytulić, ale zatrzymałam się w połowie drogie i zmarszczyłam brwi.
- Alex?! - nie było innego wyboru, dziewczyna przede mną nie była Alex.
Jej proste włosy sięgające do tali były upięte do tyłu aby nie wchodziły jej w oczy. Przeskanowałam ją z dołu do góry. Jej zielone oczy były podkreślone, co czyni je bardziej widoczne niż kiedykolwiek. Jej wargi były ostrożnie udekorowane, aby wyglądały na naturalne. Będąc geniuszem makijażu, wiedziałam jak trudno jest wyglądać naturalnie, ale nie za naturalnie, Alex była perfekcyjna. Była ubrana w żółtą sukienkę do kolan, który przylegała do niej we wszystkich właściwych miejscach. Pomimo, że Alex nie ma idealnego ciała, w pełni wykorzystała swoje krągłości. Jej czarne baleriny uzupełniały wygląd. Przebiegła ręką przez swoje włosy.
- Co myślisz? - uśmiechnęła się; ona naprawdę zrobiła swoje usta doskonale, nie było śladu szminki na zębach.
- Co ja myślę..um..wyglądasz dobrze, Alex. - powiedziałam niepewna. 
- Wiem właśnie. - powiedziała podniecona. - to trwało wieki aby przygotować się, ale było warto. - to nie była Alex, którą znałam, pomimo że miała założone ubrania, które zatwierdziłam: to właśnie nie było jak ona.
Alex była typem dziewczyny, która przyszła do szkoły ubrana w koszulkę z jej regularnymi dżinsami dobranymi do converse, japonkami i raz, nawet przyszła do szkoły w skarpetkach. Przeskanowałam ją jeszcze raz, jeszcze nie w początkowym szoku. 
- O mój Boże, ten weekend był bardzo zabawny. Jaxon i ja... - wyjęła swój telefon i napisała do kogoś sms podczas gdy opowiadała historię swojego weekendu.
 Byłam zbyt zajęta wpatrywaniem się w jej paznokcie, że nie skupiłam się na tym co mówiła. Zamiast jej pół obgryzionych, długich, zwykłych paznokci, były najbardziej piękne, zadbane paznokcie jakie w życiu widziałam. To zajęło mi, ekspertowi mody, trochę czasu zanim zdałam sobie sprawę, że były sztuczne. To właśnie zwiększyło moje zamieszanie. Alex była zawsze przeciwna noszenia czegoś nienaturalnego. Sztuczne paznokcie były dużo nie dla niej. Sztuczne coś było dużo nie dla niej..
- ...ale wiesz co chłopcy są podobni, prawda? - dodała piskliwy chichot. Ona też zachichotała teraz?! Od kiedy Alex chichocze?! - co jest nie tak, Ree? - zapytała, w końcu zauważyła spojrzenie kompletnej straty na mojej twarzy. 
Zanim zdążyłam powtórzyć, chłopak z ciemno-blond włosami stanął za Alex i położył ręce na jej biodrach. Wpadła prosto na niego, dając kolejny jeden z nie-alexowskich-chichotów.
- Hej Lex. - przywitał ją. Lex? od kiedy została zwana 'Lex'? - Jesteś Harmony, prawda? - zapytał mnie, dając duży uśmiech. - jestem Jaxon. - wyjął rękę do przodu, potrząsnęłam nią. 
- Um, tak... - pocałował mnie w rękę przed puszczeniem. Zobaczyłam wzrost kolorów na twarzy Alex.
- Um, więc.. Re, Jaxon i ja musimy już teraz iść.- wzięła go za rękę, i pociągnęła w stronę korytarza. 
- Miło było Cię poznać, Harmony - Jaxon powiedział do mnie zanim zdążył zostać odciągnięty przez Alex. 
Albo mam urojenia, albo ten facet Jaxon faktycznie flirtuje ze mną. Zadrżałam. Tak, był zabójczy, seksowny, atrakcyjny ale flirtował z najlepszą przyjaciółką swojej dziewczyny? Um, z pewnością jest oznaką idioty. 

~~

/ Jestem taka zła. Ona się zmieniła. /

Napisałam do Justina. Szkoła była kompletną katastrofą z Alex, lub 'Lex' jak chce być nazywana teraz, ignorując mnie tak jakbym nawet nie istniała. I nawet kiedy udało nam się rozmawiać, wszystko co mówiła było o Jaxonie. Był wszystkim na czym jej zależało. Nienawidzę Jaxona za zmianę dziewczyny zwanej moją najlepszą przyjaciółką. 

/ Nie potrzebujesz jej. Masz mnie. /

Odpisał z powrotem, dodając buźkę na końcu. Uśmiechnęłam się do wiadomości. Miał rację, nie potrzebuję Alex. Była osoba, która się zmieniała, ja nie byłam. Dlaczego mnie to obchodzi?

/ Wiem. Kocham Cię. /

Odpowiedziałam. Justin był wszystkim czego potrzebowałam. Był jedyny, który się liczył.

/ Też Cię kocham, mała. Ale chciałbym kochać Cię więcej. /

Więcej? Huh? Mój telefon zabrzęczał po raz kolejny, Odczytałam tekst na ekranie 'przychodzące połączenie od Justin' Podniosłam się.

~~

- Pomyśl o tym. Ale jeśli naprawdę mnie kochasz, nie zawahałabyś się. - odłożył słuchawkę bez słowa. 
Rzuciłam telefon na łóżko i zamknęłam oczy, odtwarzałam ostatnią rozmowę w kółko w mojej głowie. Wyszczotkowałam moje włosy ręką, myśląc że to już koniec. Nie wiem dlaczego, ale część mnie po prostu nie mogła wysłać się naga Justinowi. Ale potem znowu, miał rację, gdybym naprawdę go kochała: zrobiłabym cokolwiek o co prosił. Jeśli szczerze zaufałabym mu, nie chciałabym ukrywać coś przed nim, w tym moje ciało. Byłam jego, należałam do niego. To była racja do przejrzenia każdej mojej części, poznania każdą moją część, co nie? Położyłam się na brzuchu, uderzając głową o materac. Łzy spływały po moich policzkach, ponieważ myślałam o innych możliwościach. A co jeśli Justin rozstałby się ze mną gdybym nie zrobiła co powiedział? Justin miał rację, gdy powiedział, że zasługuje na dziewczynę, która naprawdę by go kochała, która zrobiłaby wszystko dla niego, która nie musiałaby zastanawiać się dwa razy przed zrobieniem tego co powiedział. To była moja wina, Justin zaufał mi całkowicie ale ja nie byłam gotowa by wyjść z mojej strefy komfortu dla niego?! Ujrzałam odbicie w swoim telefonie, moje włosy w dobrym stanie, makijaż spływał mi po policzkach, oczy napuchnięte. Nie mogłam pozwolić sobie na utratę Justina. Nie mogłam.

/ Zrobię to. /

Napisałam i bez chwili ponownego rozpatrzenia nacisnęłam przycisk wyślij. 

/ Kocham Cię  /

Odpisał mniej niż minutę później, dodając całującą twarz na końcu. 

/ Też Cię kocham. /

Odpisałam z powrotem po czym zrobiłam makijaż i włączyłam kamerę. 
Zamierzałam być dziewczyną na jaką Justin zasłużył. Zamierzałam być dziewczyną, którą chciał. Zamierzałam być. 

_____________
*Tie-Dye - jest to rodzaj wzoru :)
uff.. no i jak 6 rozdział :)
Dziękuję mojej kochanej Klaudii za pomoc .;3
zabieram się za tłumaczenie 7, czyli powinien być już jutro :)

zawiesili mi dwa konta na twitterze.
założyłam sobie właśnie nowe i nie wiem czy te też zawieszą.
znajdziecie mnie pod nazwą  @OfficialTalaSt

wtorek, 14 maja 2013

bardzo przepraszam. ważne

Bardzo was przepraszam ,że tak rzadko dodaję rozdziały. Ale naprawdę mam mało czasu. Przychodzę późno do domu ze szkoły to muszę jeszcze odrobić lekcje, pouczyć się, oswajać szczura. Naprawdę nie mam czasu ostatnio. Ale obiecuję, że gdy te gorsze dni poprawiania ocen itp. się skończą to wynagrodzę wam to.
Nie wiem kiedy nowy rozdział.
:(
NA PEWNO W TYM TYGODNIU!!!!!

Pozdrawiam, Tala St<3

wtorek, 7 maja 2013

five

Chapter five


Alex's POV

- Alex! Czas na kolację, kochanie - moja mama zawołała mnie. Była godzina 18 w piątkową noc, nie mogę uwierzyć, że Ree nie odzywała się do mnie przez sześć pełnych dni.
- Idę, mamo! - odkrzyknęłam.
Zeszłam na dół i usiadłam przy stole. Mój starszy brat, Jake siedział po mojej prawej stronie, a rodzice naprzeciwko nas. Kolacja była zawsze rodzinnym wydarzeniem w naszym domu, zawsze była i myślę, że zawsze będzie. Dłubałam w swoim jedzeniu, nie byłam głodna. Wina gryzła mnie od zewnątrz, chociaż wiem, że nie zrobiłam niczego złego. Nie musiałam powiedzieć wszystkiego Ree. Przyjaźniłyśmy się, tak, ale nie podjęłam żadną przysięgę czy cokolwiek. Westchnęłam, trochę za głośno. Mój brat odwrócił się do mnie i posłał dziwne spojrzenie.
- Histeryczka - uśmiechnął się. Nie odpowiedziałam. Jake był dwa lata starszy ode mnie, nie byliśmy zżyci. W sumie, był dobrym bratem, ale nie mieliśmy ze sobą nic wspólnego.
- Co się stało, Alex - mój tata zapytał mnie zainteresowany.
- Pokłóciłam się z Ree, to nic, nie martw się o to.
- Pokłóciłaś się? o co? - moja mama zapytała, zainteresowana.
- Drobiazg - uśmiechnęłam się do niej, próbując się ukryć - możesz podać mi kurczaka, poproszę? - nie poruszali dalej tematu.
Kochałam to w swoich rodzicach, że szanowali prywatność. Moi rodzice ufali zarówno mi jak i Jakowi, nigdy nie sprawdzali naszych telefonów, przeglądali historii, , ani nie są zbyt wścibscy. Ale czasami szkoda, że nie są. Pomimo tego, że wiem, że troszczą się o mnie, oni i tak nie interesowali się moim życiem. Oczekują, że będę dobra, dotarłam do ich oczekiwań. Wszystko w porządku. Ale rzecz w tym, że nigdy nie mogłam rozmawiać z nimi o wszystkim. Byliśmy blisko, ale nie mogłam rozmawiać z nimi o tym co czuję, co przezywam.
- Mamo, mogę iść do Beau dziś wieczorem? - Jake zapytał.
Widzisz, to jest właśnie to co miałam na myśli. Oboje byli na ogól dobrzy dla dzieci, nie imprezowaliśmy całą noc, nie robiliśmy drinków lub tabletek i nigdy nie wyszliśmy z domu bez pozwolenia. A moi rodzice zaufali nam byśmy podejmowali właściwe decyzje i jednocześnie przechodziliśmy do odpowiednich miejsc. Skończyłam kolację i poprosiłam o wybaczenie. Pobiegłam z powrotem na górę, wzięłam mój telefon po raz dziesiąty tego dnia i napisałam do Ree.

/ Wybaczyłaś mi już? /

Nie byłam pewna czy powinnam przeprosić. Chyba powinnam powiedzieć Ree o Jaxonie. Ale.. ale.. nie chciałam. Nadal nie miała pojęcia kim był. Nie winię jej, ona przeżywa trudne chwile w domu, a teraz to. Pewnie myślisz, że jej nie ufam:mimo co zrobiłam. Chciałabym jej wytłumaczyć, dlaczego trzymałam mój pocałunek z Jaxonem, w ogóle Jaxona, w tajemnicy. Ale prawda jest taka, że nie ma wyjaśnienia. 

Włączyłam mojego laptopa i kliknęłam na album ze zdjęciami. Zorganizowany do szpiku kości, każdy album opatrzyłam datą i ponumerowałam abym nigdy nie miała problemu z znajdowaniem ich. Kliknęłam na najnowszy album. Moje i Jaxona zdjęcia pojawiły się. Powiększyłam pierwsze. Siedzieliśmy na plaży, trzymał aparat nad naszymi głowami, trochę jak selfie* z dwoma osobami na tym. Pamiętam jak trudno było zrobić to zdjęcie. 

- Upuścisz aparat Jax! - wrzasnęłam.
- Nie upuszczę! - roześmiał się widząc cierpienie na mojej twarzy. - dobra, dobra, będę ostrożny. - poddał się. 
Trzymał aparat jedną ręką, a drugą owiną wokół mnie, kiedy miał zrobić zdjęcie aparat spadł. 
- Jaxon! - krzyknęłam, moje życie mignęło mi przed oczami. Złapał go milimetry od uderzenia w ziemię. Odetchnęłam z ulgą 
- Jax, bądź ostrożny, ten aparat wiele dla mnie znaczy. - To było naprawdę, pracowałam godzinami, siedzenie z dziećmi, sprzątanie, koszenie trawników, wszystkie prace dorywcze abym mogła zarabiać pieniądze.
- Nie tak bardzo jak Ty znaczysz dla mnie - pocałował mnie w policzek i mrugnął. Moje serce zaczęło bić szybciej. Spojrzałam mu prosto w karmelowe oczy. 
- Jaxon, ja...- zatrzymałam się.
- Co, Alex? - pochylił głowę zmieszany.
- Kocham Cię.

Teraz, kiedy patrzę wstecz na to, nie jestem pewna dlaczego to powiedziałam. Ale Ree powiedziała mi, że miłość była niesamowita, prawda? A chemia pomiędzy mną a Jaxonem była zdecydowanie poza niesamowitością. Wróciłam do albumu ze zdjęciami, zabawnie się bawiąc wspominając.Przypadkowo wybrałam na album z datą rok temu i kliknęłam na niego. Wstrzymałam oddech jak otworzyłam, moje serce zamarło. Usunęłam to zdjęcie wieki temu, dlaczego wciąż jest na moim laptopie? Ręce mi się trzęsły, kliknęłam na przycisk usuń : błąd. Kliknęłam ponownie: błąd.
- Usuń się głupie zdjęcie! - krzyczałam na mój laptop. Moje drzwi lekko zaskrzypiały i otworzyły się ponieważ Jake włożył głowę do środka.
- Rozmawiasz z laptopem? - dał mi takie dziwne spojrzenie jak na dole przy stole w jadalni.
Pamiętacie kiedy mówiłam, że moi rodzice szanują prywatność? Tak, Jake nie jest ani kawałkiem taki sam jak oni. 
- Tak a teraz wychodź - wstałam i próbowałam zamknąć drzwi za nim. Włożył nogę, zatrzymując mnie przed zamknięciem drzwi. 
- Dlaczego rozmawiasz z laptopem?
- To nie ma nic wspólnego z Tobą, wychodź! - zaśmiał się kiedy wysunął z powrotem nogę zostawiając mnie samą. 
Czasami trudno było z nim żyć. Wróciłam do wcześniejszego miejsca, spojrzałam na zdjęcie jeszcze raz, obrzydzenie pojawiło się na mojej twarzy. Chłopiec na zdjęciu patrzał na mnie, z szyderczym uśmiechem na twarzy. Jego włosy, dłuższe niż są teraz, kolor jesieni. Wyglądał wtedy tak inaczej, zmienił się. 

Ciągle wciskałam przycisk kasujący, coraz mocniej. Ale po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że i tak to nie będzie działać. Zamknęłam laptopa i weszłam pod kołdrę. Były rzeczy w życiu, których nie mogłeś wykasować, wspomnienia które nie mogłeś zapomnieć i jacyś ludzie którzy nigdy nie odejdą. Zamknęłam swoje oczy, poczucie winy zaczęło powracać do mnie kiedy zdałam sobie sprawę, że to był pierwszy sekret ukrywany przed Harmony... i to nie będzie ostatni.

___________________________________________________________________
przepraszam ,że tak długo musieliście czekać. ale naprawdę ciężko sie pisze kiedy wiem ,ze nikt tego nie czyta.

* selfie - nie wiedziałam jak to przetłumaczyć.

Komentujcie proszę....

czwartek, 2 maja 2013

four

Chapter Four

*Harmony's POV*

- Ugh! - rzuciłam poduszką w drugą stronę pokoju.
 Próbowałam zasnąć przez ostatnie półtorej godziny, ale oczywiście moje wysiłki były bezskuteczne. Położyłam ręce na uszach, próbując zagłuszyć dźwięk mojej mamy kłócącej się z tatą, który krzyczał na nią. Dlaczego nie mogli kłócić się gdzie indziej? Każdy krzyk zabijał mnie wewnątrz coraz bardziej. Cienki głos mojej mamy rozbrzmiał się z jej pokoju. Moja głowa pulsowała, serce bolało, łzy spływały po mej twarzy. Widząc moją matkę w bólu wraz z  frustracją nie mogłam zasnąć,zaczęli dodawać mnie do ich kłótni, dostawałam szału.
- Proszę idź, po prostu zostaw mnie samą - usłyszałam krzyki mojej mamy. Zamknęłam oczy. To nie było dawno temu ,kiedy powiedziałam takie same słowa do mojego taty.

Musiałam mieć około 14 lat gdy to się zaczęło. Mój tata był alkoholikiem, to najgorsze było kiedy jego partner biznesowy oszukał go i zostawił z długami podczas gdy uciekł z zyskiem. Mój tata wrócił do domu pijany, bez rozumu, zirytowany. Jego gniew najlepiej wyszedł na nim bo wybrał lepszy cel: mnie.

Próbowałam wepchnąć to myśli na tył mojego umysłu ponieważ moje emocje przejęły obowiązki. Ale to nie działa, wspomnienia uderzyły mnie jak piorun. Zaczęłam się trząść bo jedna szczególna pamięć błysnęła przede mną.

-Przepraszam Harmony. Nie chciałem...nie chciałem... - mój tata płakał. - wybacz mi, księżniczko. - nie podniosłam wzroku. Nigdy nie mogłam spojrzeć na niego jeszcze raz, nigdy. - Nie mów nikomu, Harmony, proszę - upadł na kolana błagając mnie - przepraszam, Harmony - rozpłakał się ponownie, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. Popchnęłam go. Uderzył mnie i od razu zrozumiał swój błąd jak dotknęłam swojego posiniaczonego policzka, ból był w moich oczach. - O Boże... nie chciałem.. Harmony...laleczko, przepraszam - beczał .
- Proszę idź po prostu zostaw mnie samą - pierwsze słowa, które powiedziałam do niego tej nocy. 
- Nie mów nikomu, dobrze? - położył dłoń na jego włosach, szarpiąc je nerwowo. 
- Tato, odejdź. - i po raz pierwszy raz w życiu ,on posłuchał.

Oczywiście moja mama dowiedziała się prędzej czy później, ale to nie było zanim mój tata przerażał mnie, ranił mnie, sprawiał mi ból. Myślę, że powód tej walki ma bardzo duży wpływ na mnie bo wciąż czuję się winna za to. Jeśli nigdy nie pozwoliłabym mojej mamie zobaczyć siniaki na moim ramieniu, może ona nigdy by się nie dowiedziała. Może ona nigdy by nie wiedziała, a może, tylko może: wszystko teraz byłoby w porządku. Może. 

Z drżącymi rękami wzięłam mój telefon i szybko wybrałam Alex. 
- Halo? - pół przytomny głos zapytał.
- Alex, mogę przyjść? - mój głos drżał.
-...co? - Alex była jeszcze w półśnie i nie wiedziała co powiedziałam. Powtórzyłam moje pytanie.
- Pewnie, Ree - rozłączyła się. Zeszłam z łóżka, cicho dziękując Bogu za taką przyjaciółkę jak Alex. 

~~~~

Napisałam do Alex, kiedy dotarłam do jej domu. Byłam zaskoczona jak zobaczyłam ją na jawie gdy otworzyła mi drzwi. Tylko spojrzała na łzy na mojej twarzy, rozczochrane włosy, ból w oczach i objęła mnie. Poszłyśmy na górę do jej sypialni i położyłyśmy się na łóżku. Nie pytała mnie co się stało, nie poruszyła w ogóle tego tematu, czekała na mnie bym zaczęła rozmowę kiedy poczuję się komfortowo.
- Nie mogę już wytrzymać ich walki, Alex nie mogę tergo robić. - Płakałam w jej ramionach, chcąc płakać w nich już na zawsze. 
- Nie musisz wyjaśniać, Ree, rozumiem. - Byłam wdzięczna za jej odpowiedź, że nie chciała rozmawiać o moich rodzicach. To najlepsza zaleta Alex, nie zachęcała mnie do rozmowy o czymś, o czym nie chciałam rozmawiać. - noc filmowa? - uśmiechnęła się do mnie.
- pójdę po przekąski - zachichotałam i zeszłam na dół aby wziąć lody i popcorn a ona wybrała film. 

~~~~

Łzy spływały po naszych twarzach, kiedy Jack Dawson z Titanica cicho upadł, a może pociągnęło go. 
- Jack nie, nie, nie - Alex szepnęła jak jego twarz pojawiła się na ekranie po raz ostatni. Spojrzałam na nią zaskoczona. 
- Od kiedy tak bardzo lubisz filmy romantyczne? - nie chciała spotkać się z moimi oczami, gdy odpowiedziała.
- Nie wiem, po prostu lubię ten film. - nie miałam czasu przesłuchiwać ją dalej bo zmieniła temat. - Ree, jaki kolor najlepiej wygląda na mnie? 
- Więc.. nie jestem pewna, różowy? Chodźmy zobaczyć. - chwyciłam ją za ramię, wepchnęłam do łazienki i rzuciliśmy się do szafy.

~~~~

- Miałam rację, różowy wygląda najlepiej na Tobie - mrugnęłam do Alex ponieważ zakręciła się jej różowa, do kolan sukienka a jej loki kręciły się za nią. 
- Nie jestem pewna jak to opisać, to jest po prostu.. niesamowite.  - Alex zachichotała i spadła z powrotem na łóżko, jej oczy migały. - Ale poważnie, dziewczyno, od kiedy lubisz się stroić? - zawsze bawiliśmy się w przebieranie, ale ona nigdy tak się tym nie cieszyła, aż do dziś. Wzruszyła ramionami. 
- Róbmy zdjęcia - zasugerowała. Spojrzałyśmy na zegar, była 3 nad ranem. Jutro jest niedziela, tak więc to  nie miało znaczenia. Ściągnęłam aparat z najwyższej półki na szafie. 
- Ostrożnie z tym! - krzyknęła, teraz to była Alex którą znałam.

~~~~

- Ree, co to uczucie miłości? - zapytała mnie. Byłyśmy obydwie na jej podwójnym łóżku, próbując zasnąć 
- Nie jestem pewna jak to opisać, to jest po prostu.. niesamowite. - odpowiedziałam mając zdjęcie Justina w moim umyśle. - dlaczego? - zapytałam ją.
- Po prostu zastanawiałam się, dobranoc Ree. - ścisnęła moją rękę przed odwróceniem się w drugą stronę. Odwróciłam się w lewo. 
- Dobranoc, Alex. - zamknęłam oczy. Byłam w półśnie gdy łóżko zaczęło wibrować. Otworzyłam oczy i łóżko zawibrowało ponownie. Zaklnęłam i na ślepo zaczęłam skanować łóżko ręką. 
- Co to jest? -  Alex usiadła na łóżku, nie otwierając oczu. 
- Twój cholerny telefon. - odpowiedziałam jak znalazłam przyczynę wibracji. - masz wiadomość. 
- Od kogo? - zaczęłam czytać. Moje oczy rozszerzyły się, gdy czytałam tekst dwa razy, upewniając się, że nie pominęłam żadnej rzeczy. 
- Alex - włączyłam światło - Alex, kim jest Jaxon?


____________________________________________________________________________

Cześć, przepraszam bardzo ,że tak mało dodaję rozdziały. Ale sądzę ,że zacznę je dodawać częściej jak będzie więcej komentarzy. Bo to one motywują xx.
Dziękuję :)

@soNelia08

niedziela, 28 kwietnia 2013

ważne !!

dopóki nie pojawią się komentarze nie będzie rozdziałów!

przykro mi to mówić ale trudno.

@soNelia08

piątek, 26 kwietnia 2013

three

Chapter Three

Alex's POV

Typowa Harmony, spóźniła się już o godzinę. Impreza urodzinowa Elle zaczynała się już o 18 jest już 17:30, a ja wciąż stoję sobie w piżamie i czekam na Ree, która ma przyjść i pomóc wybrać mi ubrania. Byłam bezradna w przygotowywaniu się. Mimo to, że urodziny Elle byłt przy basenie to i tak potrzebowałam doświadczenia Ree. 
Zadzwonił mój telefon, była to Ree. 
- Gdzie Ty jesteś?! - krzyczałam przez odbiornik.
- Na dole, otwórz. - mimo to odpowiedziała. 
Po rozłączeniu się pobiegłam na dół, aby otworzyć jej drzwi.
- Aleeeex! - krzyknęła i przytuliła mnie. Nie odwzajemniłam uścisku. - nie chcesz się przytulić? - wydęła samowolnie wargi. 
- Musimy się przygotować, pośpiesz się! - pociągnęłam ją na górę.
Mimo to ,że biegłyśmy by dostać się na czas, to i tak spóźniłyśmy się o godzinę. 
- Tak mi przykro Elle, Ree nie dotarła na czas - przytuliłam ją - aha i Wszystkiego Najlepszego! 
- Teraz pamiętasz? - zaśmiała się - jest w porządku, impreza dopiero się zaczęła, miłej zabawy. - Powiedziała w swoim akcentowanym głosie i poszła witać się z innymi gośćmi. Wraz z Ree znalazłyśmy sobie miejsca przy basenie, zaczęłyśmy się rozbierać bo pod sobą miałyśmy stroje kąpielowe. Zanim zdążyłam wskoczyć, zauważyłam Justina idącego do nas. Westchnęłam w duchu. Dlaczego był tutaj?! 
- O Mój Boże, Justin! Tutaj! - Ree zawołała go, na pewno była nie świadoma mojej irytacji.
Podszedł tutaj i Ree dosłownie rzuciła się na niego, zapominając, że istnieję. Szli dalej, trzymając się za ręce, zostawiając mnie na własną rękę. Stałam tam z otwartymi ustami na kilka sekund, jak Ree mogła tak po prostu odejść ode mnie? Tym razem, chciałam aby zachowała się jak najlepsza przyjaciółka za, którą się uważa. Odepchnęłam myśli w mojej głowie , poszłam usiąść na leżak i założyłam okulary przeciwsłoneczne, nie było sensu marnować mojego czasu dąsając. Chwilę później przyszła Elle i dołączyła do mnie. 
- Nie masz ochoty na pływanie? - zapytała mnie.
- Nah, nie dzisiaj. Wolałabym po prostu poleżeć tutaj w słońcu. - uśmiechnęłam się do niej, mając nadzieję, że nie będzie podejrzewała, że skłamałam. Prawda jest taka, że nie umiem pływać. Ale nie mogłam przyznać się jej.
- Oh, w porządku. Więc, co tam? - zanim zdążyłam odpowiedzieć, parę przyjaciół Elle zawołało ją, aby dołączyła do nich w basenie. 
- Śmiało solenizantko, dam sobie radę. - uśmiechnęłam się do niej. 
- Nie mogę iść, nie chcę zostawić Cię samej. - przygryzła wargę, nie wiedząc co robić. Ellie to było dla Ciebie. Jej imię opisywało ją doskonale: 'piękna wróżka'.  Była jedną z tych drobnych dziewczyn, nigdy nie chciała sprawić dramatu, zawsze chciała wszystkich uszczęśliwiać. 
- Możesz przestać martwić się o mnie? Jesteś tutaj solenizantką! - popchnęłam ją żartobliwie.
- Obiecasz mi, że dasz sobie radę?
- Obiecuję, teraz idź! - machnęła do mnie i uciekła. 
Kilka minut po Elle, dołączył do mnie ktoś inny. Nie spojrzałam drugi raz na osobę obok mnie, byłam zbyt zajęta w słońcu. 
- Hej - osoba obok mnie szturchnęła mnie w ramię Zdjęłam okulary i spojrzałam na niego. Powtórnie nie do wierzyłam. Cholera, chłopak był dobry. Ciemno-brązowe lekko wilgotne włosy i jego złote ciało mieniące się w słońcu.  - halo? - machnął ręką przed moją twarzą.
- Um, cześć - nerwowo odpowiedziałam. 
- Jesteś przyjaciółką Harmony Ray prawda? 
- Taaaaaak, skąd wiesz? - uniosłam brew w zamieszaniu. 
- Wyluzuj, zobaczyłem Was razem któregoś dnia. 
- Oh spoko - nasza rozmowa się zakończyła.
 Mogłam tylko sobie wyobrazić Ree kręcącą głową, jestem kiepska w rozmowie z chłopakami. Kątem oka spojrzałam na tajemniczego chłopaka siedzącego obok mnie. Wydawał się być w wieku Justina, choć może był starszy, nie wiem. 
- Nie pływasz? - zaczął ponownie rozmowę
- Nie, nie mam na to ochoty. - skłamałam ponownie. Musiałam znaleźć lepszą wymówkę.
- Oh, w porządku. Więc jak masz na imię? 
- Jestem Alex.
- Miło mi Cię poznać Alex, jestem Jaxon. Jaxon Bieber. - uśmiechnął się do mnie i nagle moje wnętrze zwróciło się do galaretki. 
Przeklinałam siebie.Widziałam tą rzecz, nigdy nie mogłam rozmawiać z chłopakiem nie wyobrażając sobie nas razem. To była naturalna reakcja. Ten czas nie różnił się. No oprócz tego, że Jaxon był zdecydowanie najgorętszą osobą jaka ze mną rozmawiała. Postanowiłam podtrzymać rozmowę. 
- Nadal jesteś w szkole? - chętnie bym trzepnęła siebie za podanie najgorszego tematu z możliwych. 
- Tak, ale jest to mój ostatni rok więc po prostu cały czas odliczam do końca.
- Ah, szczęściarz. Jestem jeszcze juniorem. - jego oczy wędrowały po moim całym ciele, nie w przerażający sposób, chociaż tak jakby próbował we mnie coś rozgryźć. Natychmiast, stałam się świadoma. Schowałam moje włosy za ucho. 
- Pamiętam kiedy byłem juniorem. Zabawne czasy. - westchnął.
- Chodzisz do Greenville High? - zapytałam go, zastanawiając się czy poszedł do mojego liceum.
- Przeniosłem się tam właśnie w tym roku. - uśmiechnął się.
- Nie widziałam Cię w pobliżu. - byłam zszokowana, że nie widziałam Jaxon'a wcześniej, mam na myśli, nie zauważyłam go? 
- Więc.... Jak zwykle olewam szkołę, więc nie jest to duża niespodzianka. Plus, seniorzy i juniorzy nie mają lunch'u razem, więc... tak. Ale widziałem cię w pobliżu - mrugnął .
- widziałeś? - czułam jak moje policzki czerwienią się.  
- Tia - spojrzał mi w oczy - jesteś naprawdę piękna, wiesz o tym? - mój żołądek zrobił fikołka kiedy wyraz 'piękna' opuścił jego twarz.
 Przybliżył twarz bliżej mojej i zanim spojrzałam, jego usta były na moich. Ledwo dostałam szansę na szok uwzględniający mój pierwszy pocałunek z najgorętszym facetem na tej planecie, kiedy usłyszałam swoje imię. 
- Alex! Ree Cię szuka. - odwróciłam się w stronę głosu, to Elle, dałam jej kciuk w górę. Spojrzałam z powrotem na Jaxon'a a moje policzki dalej były czerwone. 
- Cóż..um.. zobaczymy się później? - uśmiechnęłam się nerwowo do Jaxon'a i zaczęłam pakować swoje rzeczy. 
- Na pewno. - niechętnie odpowiedział, jakby nic się nie stało. - Jeśli Ci to nie przeszkadza... mogę Twój numer? - to tak, jakby całe pudełko petard wystrzeliło we mnie jeszcze raz.
- Pewnie - chwyciłam pióro z mojej torby i dałam mu numer niemodnie: pisałam go na jego ramieniu.


~~

Nie mogłam uwierzyć kiedy Jaxon napisał do mnie godzinę później. Nie wiem czego się spodziewałam, gdy pisałam numer na jego ramieniu, ale na pewno nie spodziewałam się, że napisze do mnie. Ale z drugiej strony, nie przypuszczałam, że pocałuje mnie. Rzeczywistość jeszcze nie do końca mnie uderzyła. Nie kazał mi długo czekać i odpowiedział mi po minucie. Na szczęście, nie zgrywał się. Odpisałam mu, nie mogłam już utrzymać otwartych oczu. Powiedziałam mu, że idę, odpowiedział: 'dobranoc :)'. Uśmiechnięta buźka. O Mój Boże. Uśmiechnięta buźka. Nie byłam pewna dlaczego moje serce zaczęło bić szybciej, po prostu tak zrobiło. 

Spałam dobrze, tej nocy śniły mi się tęcze, kucyki i... Jaxon.

_____________________________________________________________________
cześć, tu @soNelia08 . Rozdział miał być dodany jak pojawi się 1 komentarz ale .. uh niestety nie chcąco nacisnęłam 'opublikuj' . Przepraszam za wszystkie błędy ale mam DYSORTOGRAFIĘ. przepraszam :(

komentujcie xx

 

czwartek, 25 kwietnia 2013

two



                                    Chapter Two


Harmony's POV


- To nic, że jestem bardziej umięśniona od ciebie - zaśmiałam się i zaczęłam popisywać się moimi nieistniejącymi mięśniami przed Justinem.
- Więc myślisz, że jesteś taka silna, eh? - Justin mrugnął i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Puść mnie! - pół krzyczałam, pół się śmiałam. gdy zaczął mną kręcić w kółko. - Przestań, bo spadnę, ty idioto! - zaczęłam bić jego plecy, ponieważ było to jedyne miejsce, do którego mogłam w te chwili dosięgnąć. - Justin, moje włosy są na całej mojej twarzy! Przestań. - zaśmiał się i odstawił mnie na trawę. Byliśmy w miejscowym parku, było wcześnie, ledwo po wschodzie słońca, choć było to święto szkoły, Martin Luther King JR Day.* Wczesne godziny dały nam możliwość spędzenia trochę czasu w spokoju. Nie mogę uwierzyć, jak bardzo mi się poszczęściło, że znalazłam kogoś takiego jak Justin. Nie byłam typem dziewczyny, która przywiązuje się do jednego faceta. Miałam ponad 8 chłopaków w ciągu ostatnich dwóch lat, a mam tylko piętnaście lat. Zwykle nie byłam przywiązana emocjonalnie do chłopców, lub kogokolwiek w tym stylu. Justin był inny. Myślę, że można tu zrzucić moją winę na moją miłość do "starszych chłopców", a może to było to, jak był bez skazy pod każdym względem. A może po prostu zakochałam się we wszystkim co robi i jaki jest? On jest typem faceta, który dzwoni do ciebie przed snem i budzi cię rannym telefonem, więc po prostu możesz zasypiać i budzić się przy jego głosie.

                                                                 ~~~


- O czym myślisz? - lekko mnie potrącił.
- O niczym - uśmiechnęłam się do niego. - ale teraz chodźmy stąd. - wstaliśmy i zaczęlismy zmierzać w stronę jego auta.

                                                                   ~


- Więc, gdzie teraz idziemy? - zapytał mnie, gdy utknęliśmy na światłach.
- Zależy. Nie masz przy sobie pieniędzy? - zapytałam go.
- Nie bardzo, obudziłaś mnie o piątej rano we wtorek, jeżeli nie pamiętasz, a ja nie śpię z pieniędzmi w kieszeni, wiesz - zaśmiał się. To była prawda. Nie mogłam spać w nocy, więc zadzwoniłam do Justina i poprosiłam go, aby spotkał się ze mną w parku w pobliżu mojego domu. Będąc wiernym chłopakiem zjawił się nie zadając ani jednego pytania. Byłam mu za to wdzięczna. Jeżeli zapytałby mnie o powód, nie wiedziałabym jak mu wytłumaczyć, że nie ma mowy, żebym poszła spać w moim domu z krzykami 24/7.

- Dobrze, więc, może po prostu sobie pojeździmy? - zasugerowałem. To był piękny poranek bez samochodów na drodze. - Mam cię - światło ruchu zmieniło się na zielone i pomknąłem wzdłuż drogi.

                                                                 ~~~

- Jesteśmy w domu, Har. Obudź się - ktoś mną potrząsnął.
- Zostaw mnie w spokoju - uderzyłam jego rękę, która spoczywała na moim ramieniu.
- Kochanie, jesteś w domu. Musisz wstać - ugh. Otworzyłam jedno oko aby zobaczyć twarz Justin'a kilka centymetrów od mojej. Zaśmiał się, kiedy zrobiłam skwaszoną minę. Rozejrzałam się. Światło dzienne zaglądało przez okno.
- Któa godzina? - przeciągnęłam się.
- Jest dwunasta w południe. Spałaś około godzinę. - godzinę?! Wow. Jeździliśmy po mieście prawie trzy godziny rozmawiając, słuchając głośnej muzyki i zajadając się fast-food'ami. Rozpięłam mój pas i zwróciłam się do niego. - Dziękuję za wszystko, Justin. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy - pocałowałam go lekko w usta, zanim wysiadłam z samochodu. - Kocham cię! - machnął do mnie i zaczekał, aż weszłam do środka, po czym odjechał. W minutę znalazłam się w moim pokoju, podeszłam do mojego łóżka i na nie opadłam. Wreszcie mogę się wyspać.


"Nie zostawiaj mnie, Nie, przepraszam! Proszę! - wbiłam paznokcie w koszulę mojego taty. - Tato, proszę! - wrzeszczałam, patrząc mu w oczy, ale mój tata był obojętny, jakby nie mógł nawet mnie usłyszeć."
Obudziłam się z początku. Rozejrzałam się po moim pokoju. Słońce właśnie wschodziło. Jedno spojrzenie na moją poduszkę, pocieszyciela, wypełnioną plamami od łez i potu i wiedziałam, że muszę wyjść z tego domu, zanim to stracę. Weszłam pod prysznic po napisaniu Alex sms'a, że będę u niej za pół godziny.

                                                                     ~

Zadzwoniłam dzwonkiem do domu Alex.  Nie chciałabym robić tego z każdym z domów moich innych przyjaciół, ale Alex miała bardzo konserwatywnych i przyzwoitych rodziców. Nie zrozumcie mnie źle, nie byli z nią ściśle, po prostu lubili mieś wszystko zaplanowane. Oni nie lubią gości, przyjęć-niespodzianek, generalnie, oni po prostu nie lubią niespodzianek. Alex otworzyła mi drzwi.


- Hej, Ree.
- Cześć, Alexandrio May. Jak się dziś masz, moja droga? - dokuczałam jej. Alex nigdy za bardzo nie lubiła swojego, więc jest strasznie zirytowana, kiedy nazywam ją jej pełnym imieniem. Uderzyłą mnie w ramię, ale mimo wszystko się roześmiała.
- Zamknij się - weszłyśmy na górę do jej sypialni. To nie był bardzo skomplikowany pokój: łóżko, szafa, regał i komoda, a okna były ozdobione fioletowymi zasłonkami. Usiadłyśmy na łóżki, gdzie jej laptop leżał na wpół otwarty. Zamknęła i odłożyła go obok.
- Jak minął dzień? - zapytała mnie, gdy zaczęłam bawić się jej kręconymi włosami. Oh, jak ja kocham włosy tej dziewczyny. Były długie, opadały wzdłuż jej pleców kaskadą perfekcych loków. Alex była jedną z najładniejszych dziewczyn, które znałam. Nie była typem dziewczyny, że chcesz przyjrzeć się i powiedzieć "wow, jest śliczna", ale była ona bardzo przyjemna dla oka. Problem w tym, że nigdy nie robiła nic, aby dobrze wyglądać. Włosy miała zawsze związane w kocyk lub kok. Jej piękne, piwno-zielone oczy mogłyby przywieźć wszystkich chłopców do stoczni, jeżeli pozwoliłaby mi nałożyć na nie trochę makijażu. Ale nie, ona nie ma żadnej z tych rzeczy.
- Cóż, mój dzień był całkiem zabawny. Przejechałam się po mieście z Justinem, wróciłam do domu i rozwaliłam się na łóżku. - dałam jej kilka informacji na temat temat tego co robiliśmy, ale podzielonych na strefy.  Nie lubiła, kiedy mówiłam o uwadze, jaką przyciągam chłopców, w szczególności Justina. Z jakiegoś powodu, Justin i Alex po prostu nie mogli się dogadać. To nie było tak, że się nienawidzili, czy coś, ale nie udało im się porozumieć nawzajem.
- Oh, super. - nie chciała kontynuować rozmowy na ten temat.
- Jak sprawy w domu? - Alex była jedyną, która wiedziała, że moi rodzice przeżywają rozwód.  To jeszcze nie zostało zalegalizowane, dokumenty nadal są przetwarzane.
- Tak samo, tak samo... zachowują się jak dzieci - westchnęłam. - Przykro mi, Ree. Szkoda, że musisz przez to przechodzić. Jestem tu dla ciebie, w porządku? - ścisnęła moją dłoń.
- Wiem, Alex. Myślę, że po prostu szczęśliwy koniec nie istnieje. - moje oczy wypełniły się łzami. To nie był pierwszy raz, kiedy rozkleiłam się emocjonalnie podczas rozmowy o moich rodzicach. Alex nie skomentowała tego, jak moja maskara rozmazała się po moich policzkach, ani nie powiedziała mi, żebym się rozweseliła. Nie powiedziała ani słowa. Ona po prostu mnie przytuliła. I w tym momencie, uścisk był wszystkim, czego potrzebowałam.

_________________________________________________________________________________               __________________




cześć, tu @californiadems, chwilowo zastąpiłam Natalię, ponieważ nie mogła przetłumaczyć rozdziału, a go wam obiecała. Liczę chociażby na jeden komentarz z waszej strony, byłoby nam bardzo miło! 



środa, 24 kwietnia 2013

one

Chapter One

Alex's POV

- Aleeeeeeeeeeex - usłyszałam jak ktoś woła moje imię gdy kładłam książki do szafki. Odwróciłam się, zauważając moją najlepszą przyjaciółkę, Harmony i jej chłopaka, Justina, stojących tuż za mną. Jego ramie owinięte było wokół jej ramiona, a on pocałował ją w policzek.
- Do zobaczenia, kochanie - powiedział i zarzucił swój plecak na ramię, oddalając się i nie robiąc sobie trudu, by mnie zauważyć.
- Cześć Ree - przytuliłam ją.
Harmony była moją najlepszą przyjaciółką od roku, chociaż wydawało się, że od zawsze. Po spotkaniu jej po raz pierwszy, udałam się do domu skacząc, zadowolona, że w końcu znalazłam 'jedną najlepszą przyjaciółkę', co każda dziewczyna chce.
- Kocham to, co ubrałaś! Nie kupiłyśmy tego razem? - denerwującą rzeczą w Harmony było to, że miała zwyczaj komentować każdy ciuch na moim ciele. - ach, ten szalik, z pewnością nie warto! - wzięła szal z mojej szyi i włożyła go do szafki. - Więc, jak minął weekend? - Ree zapytała mnie, związując włosy w kitka.
- Bylo dobrze, tak myślę. A tobie?
- Mój był doskonały, o mój Boże, Alex, nie jestem w stanie powiedzieć, jak doskonały był! - westchnęła dramatycznie.- Oczywiście spędziłam cały weekend z Justinem.
-Tak, to by wyjaśniało, dlaczego nie przeszkadzało wam poprawianie się, kiedy dzwoniłam więcej niż gazylion razy.
Harmony i Justin zaczęli chodzić niedawno. Była juniorem, i jak każdy junior w mojej szkole, zakochała się w 'starszych chłopcach'. Justin był seniorem, bardzo dobrze wyglądającym z blond włosami i dołeczkami. To było dziwne, jak błyskawicznie mignęli. To było nawet dziwniejsze od tego, jak się poznali: na przystanku autobusowym. Rodzice Ree wzięli rozwód i ona jest jednym z wielu dzieci, była mniej-więcej niezależna.
- Um, halo? - Ree pstryknęła palcami przed moją twarzą.
- Oh, przepraszam - pokręciłam głową.
- Ugh, Alex, zamierzam opowiedzieć ci całą historię całkowicie od nowa. - próbowała brzmieć, jakby była zirytowana, ale ja wiedziałam, że w środku była bardziej szczęśliwa, by opowiedzieć mi o swoim bajkowym związku z Justinem.
- Tak, oboje robiliście słodkie rzeczy cały weekend, załapałam, okej? - Nie miałam zamiaru warknąć na nią, to był jej drugi tydzień z Justinem, oczywiście, że była podekscytowana. - Przepraszam, Ree. Nie chciałam być taka niemiła. Cieszę się, że mieliście dobry weekend, ale chodźmy już do klasy, bo się spóźnimy. - Zamknęłam szafkę o ścisnęłam jej dłoń. - Wiesz, że cię kocham, prawda? - uśmiechnęła się.
- Też cię kocham, Alex.

~~~

Głos pana Andrewsa warknął, gdy bazgrałam w moim notatniku. Narysowałam siebie. Moje kręcone włosy wiały w każdym miejscu. Obok mnie narysowałam Ree i jej długie do ramion, proste włosy, związane w koka.
- Alex! - Ree szturchnęła mnie. - Aleeeex! - Wyszeptała trochę głośniej.
Udawałam, że ją ignoruję.
Pan Andrews dużo nie myślał, by ze mną zaczynać, a ja naprawdę potrzebowałam opuścić tą klasę.
- Jesteś głucha?! - Ponownie mnie szturchnęła.
To było dla ciebie, Ree. Wytrwałość. Nadal mnie szturchała, kopała, odpychała, rzucała kulki z papieru w moją głowę i wszystko inne, aby spróbować zwrócić moją uwagę. Skończyłam, poddając się jej misji i zwracając moją uwagę na niej.
- Podaj mi papier, jesteś na nim nabazgrana. - Ugh. Ona po prostu spędziła ostatnie dziesięć minut, irytując mnie w cholerę, tylko dlatego?!
Potrząsnęłam głową, gdy przesunęłam jej papier na biurku. Spojrzałam raz w jej kierunku, przed tym jak głos pana Andrewsa zabrzęczał mi w głowie, kiedy położyłam ją na biurku. Kilka minut później oddała mi papier z powrotem. Zrobiła własne, małe zmiany w moich bazgrołach. Zmazała bluzki i jeansy, które narysowałam na nas, i zastąpła je sukienkami. Na moim kręconym afro narysowała diadem, a na jej koku był wieniec. Uśmiechnęłam się na jej uroczą poprawkę mojego rysunku... to było dopóki nie zobaczyłam, co jeszcze narysowała. Dorysowała Justina ubranego w szatę, z dopasowaną koroną. Oznaczyła go też, okrążając jego imię w serce. Obok mnie narysowała wysokiego, muskularnego mężczyznę, i nazwała go "Pan X" z przymrużonym okiem obok jego imienia. "Pan X" był jednym z naszych licznych dowcipów. Za wszystkimi naszymi żartami była jakaś historia.
W zeszłym roku byłam olbrzymie zakochana w jednym ze "starszych chłopców". Byłam w nim po uszy zauroczona; był znanym w całej szkole sportowcem. W mojej obronie, był absolutnie wspaniały, z zielonymi oczami i dobrze zbudowaną figurą. Jego włosy zawsze były na oczach. Całe lato nie mogę się doczekać, aby ponownie zobaczyć "Pana X". Od wieków chciałabym porozmawiać o nim przez telefon z Ree, pofantazjować o nim. Myślę, że zachorowała od słuchania mojego mówienia i mówienia o nim, i postanowiła zrobić co nieco więcej zabawy. Miała postawić mi dziesięć dolarów czy "Pan X" będzie wyglądać lepiej pierwszego dnia w szkole.

Wakacje skończyły się i w pierwszy dzień szkoły poszłam bardzo wcześnie, aby upewnić się, czy go widzę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy wszedł. Jego oczy były tego samego koloru, był jeszcze zdrów jak w ostatnim roku, ale jego włosy... o Boże, on był łysy! A Justin? Wyglądał doskonale, jak zawsze. Aby moje życie było jeszcze gorsze, Ree wybrała dokładnie ten sam moment do wpatrywania się. Jedno spojrzenie na "Pana X" i wybuchnęła śmiechem, spoglądając na moją twarz. Jej śmiech był jeszcze mocniejszy. Byłam czerwona i pobiegłam prosto do środka. Później, tego samego dnia, podałam jej 10 dolarów, chcąc, aby nic z tego się nigdy nie wydarzyło. I tak "Pan X" został dodany do naszej listy żartów.
- Panno Brooks? Słuchasz mnie? - ostry głos pana Andrewsa wywołał mnie. 
- Tak, proszę pana.
Spuściłam wzrok na dół na podręcznik, starając się skupić na wykresie, który wyjaśniał i miał nadzieję, że mój błądzący umysł nie wpakował mnie w tarapaty jeszcze raz.
_____________________________________________________________________________
no i jest 1 rozdział .;3
liczę, że spodoba Wam się nasze tłumaczenie. Rozdziały tłumaczymy razem. Znaczy się ja tłumaczę (ona pomaga w razie co) potem sprawdza czy jest dobrze, interpunkcja, ortografia itp. ;3 obie robimy bardzo bardzo dużo w tłumaczeniu :)
Liczę ,że będzie dużo widzów .;3 

@soNelia08