WAŻNE !

Jeżeli pierwszy raz czytasz tego bloga to wejdź w
zakładkę 'bardzo ważne'.

trwa inicjalizacja, prosze czekac... Gry Erotyczne

czwartek, 25 kwietnia 2013

two



                                    Chapter Two


Harmony's POV


- To nic, że jestem bardziej umięśniona od ciebie - zaśmiałam się i zaczęłam popisywać się moimi nieistniejącymi mięśniami przed Justinem.
- Więc myślisz, że jesteś taka silna, eh? - Justin mrugnął i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Puść mnie! - pół krzyczałam, pół się śmiałam. gdy zaczął mną kręcić w kółko. - Przestań, bo spadnę, ty idioto! - zaczęłam bić jego plecy, ponieważ było to jedyne miejsce, do którego mogłam w te chwili dosięgnąć. - Justin, moje włosy są na całej mojej twarzy! Przestań. - zaśmiał się i odstawił mnie na trawę. Byliśmy w miejscowym parku, było wcześnie, ledwo po wschodzie słońca, choć było to święto szkoły, Martin Luther King JR Day.* Wczesne godziny dały nam możliwość spędzenia trochę czasu w spokoju. Nie mogę uwierzyć, jak bardzo mi się poszczęściło, że znalazłam kogoś takiego jak Justin. Nie byłam typem dziewczyny, która przywiązuje się do jednego faceta. Miałam ponad 8 chłopaków w ciągu ostatnich dwóch lat, a mam tylko piętnaście lat. Zwykle nie byłam przywiązana emocjonalnie do chłopców, lub kogokolwiek w tym stylu. Justin był inny. Myślę, że można tu zrzucić moją winę na moją miłość do "starszych chłopców", a może to było to, jak był bez skazy pod każdym względem. A może po prostu zakochałam się we wszystkim co robi i jaki jest? On jest typem faceta, który dzwoni do ciebie przed snem i budzi cię rannym telefonem, więc po prostu możesz zasypiać i budzić się przy jego głosie.

                                                                 ~~~


- O czym myślisz? - lekko mnie potrącił.
- O niczym - uśmiechnęłam się do niego. - ale teraz chodźmy stąd. - wstaliśmy i zaczęlismy zmierzać w stronę jego auta.

                                                                   ~


- Więc, gdzie teraz idziemy? - zapytał mnie, gdy utknęliśmy na światłach.
- Zależy. Nie masz przy sobie pieniędzy? - zapytałam go.
- Nie bardzo, obudziłaś mnie o piątej rano we wtorek, jeżeli nie pamiętasz, a ja nie śpię z pieniędzmi w kieszeni, wiesz - zaśmiał się. To była prawda. Nie mogłam spać w nocy, więc zadzwoniłam do Justina i poprosiłam go, aby spotkał się ze mną w parku w pobliżu mojego domu. Będąc wiernym chłopakiem zjawił się nie zadając ani jednego pytania. Byłam mu za to wdzięczna. Jeżeli zapytałby mnie o powód, nie wiedziałabym jak mu wytłumaczyć, że nie ma mowy, żebym poszła spać w moim domu z krzykami 24/7.

- Dobrze, więc, może po prostu sobie pojeździmy? - zasugerowałem. To był piękny poranek bez samochodów na drodze. - Mam cię - światło ruchu zmieniło się na zielone i pomknąłem wzdłuż drogi.

                                                                 ~~~

- Jesteśmy w domu, Har. Obudź się - ktoś mną potrząsnął.
- Zostaw mnie w spokoju - uderzyłam jego rękę, która spoczywała na moim ramieniu.
- Kochanie, jesteś w domu. Musisz wstać - ugh. Otworzyłam jedno oko aby zobaczyć twarz Justin'a kilka centymetrów od mojej. Zaśmiał się, kiedy zrobiłam skwaszoną minę. Rozejrzałam się. Światło dzienne zaglądało przez okno.
- Któa godzina? - przeciągnęłam się.
- Jest dwunasta w południe. Spałaś około godzinę. - godzinę?! Wow. Jeździliśmy po mieście prawie trzy godziny rozmawiając, słuchając głośnej muzyki i zajadając się fast-food'ami. Rozpięłam mój pas i zwróciłam się do niego. - Dziękuję za wszystko, Justin. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy - pocałowałam go lekko w usta, zanim wysiadłam z samochodu. - Kocham cię! - machnął do mnie i zaczekał, aż weszłam do środka, po czym odjechał. W minutę znalazłam się w moim pokoju, podeszłam do mojego łóżka i na nie opadłam. Wreszcie mogę się wyspać.


"Nie zostawiaj mnie, Nie, przepraszam! Proszę! - wbiłam paznokcie w koszulę mojego taty. - Tato, proszę! - wrzeszczałam, patrząc mu w oczy, ale mój tata był obojętny, jakby nie mógł nawet mnie usłyszeć."
Obudziłam się z początku. Rozejrzałam się po moim pokoju. Słońce właśnie wschodziło. Jedno spojrzenie na moją poduszkę, pocieszyciela, wypełnioną plamami od łez i potu i wiedziałam, że muszę wyjść z tego domu, zanim to stracę. Weszłam pod prysznic po napisaniu Alex sms'a, że będę u niej za pół godziny.

                                                                     ~

Zadzwoniłam dzwonkiem do domu Alex.  Nie chciałabym robić tego z każdym z domów moich innych przyjaciół, ale Alex miała bardzo konserwatywnych i przyzwoitych rodziców. Nie zrozumcie mnie źle, nie byli z nią ściśle, po prostu lubili mieś wszystko zaplanowane. Oni nie lubią gości, przyjęć-niespodzianek, generalnie, oni po prostu nie lubią niespodzianek. Alex otworzyła mi drzwi.


- Hej, Ree.
- Cześć, Alexandrio May. Jak się dziś masz, moja droga? - dokuczałam jej. Alex nigdy za bardzo nie lubiła swojego, więc jest strasznie zirytowana, kiedy nazywam ją jej pełnym imieniem. Uderzyłą mnie w ramię, ale mimo wszystko się roześmiała.
- Zamknij się - weszłyśmy na górę do jej sypialni. To nie był bardzo skomplikowany pokój: łóżko, szafa, regał i komoda, a okna były ozdobione fioletowymi zasłonkami. Usiadłyśmy na łóżki, gdzie jej laptop leżał na wpół otwarty. Zamknęła i odłożyła go obok.
- Jak minął dzień? - zapytała mnie, gdy zaczęłam bawić się jej kręconymi włosami. Oh, jak ja kocham włosy tej dziewczyny. Były długie, opadały wzdłuż jej pleców kaskadą perfekcych loków. Alex była jedną z najładniejszych dziewczyn, które znałam. Nie była typem dziewczyny, że chcesz przyjrzeć się i powiedzieć "wow, jest śliczna", ale była ona bardzo przyjemna dla oka. Problem w tym, że nigdy nie robiła nic, aby dobrze wyglądać. Włosy miała zawsze związane w kocyk lub kok. Jej piękne, piwno-zielone oczy mogłyby przywieźć wszystkich chłopców do stoczni, jeżeli pozwoliłaby mi nałożyć na nie trochę makijażu. Ale nie, ona nie ma żadnej z tych rzeczy.
- Cóż, mój dzień był całkiem zabawny. Przejechałam się po mieście z Justinem, wróciłam do domu i rozwaliłam się na łóżku. - dałam jej kilka informacji na temat temat tego co robiliśmy, ale podzielonych na strefy.  Nie lubiła, kiedy mówiłam o uwadze, jaką przyciągam chłopców, w szczególności Justina. Z jakiegoś powodu, Justin i Alex po prostu nie mogli się dogadać. To nie było tak, że się nienawidzili, czy coś, ale nie udało im się porozumieć nawzajem.
- Oh, super. - nie chciała kontynuować rozmowy na ten temat.
- Jak sprawy w domu? - Alex była jedyną, która wiedziała, że moi rodzice przeżywają rozwód.  To jeszcze nie zostało zalegalizowane, dokumenty nadal są przetwarzane.
- Tak samo, tak samo... zachowują się jak dzieci - westchnęłam. - Przykro mi, Ree. Szkoda, że musisz przez to przechodzić. Jestem tu dla ciebie, w porządku? - ścisnęła moją dłoń.
- Wiem, Alex. Myślę, że po prostu szczęśliwy koniec nie istnieje. - moje oczy wypełniły się łzami. To nie był pierwszy raz, kiedy rozkleiłam się emocjonalnie podczas rozmowy o moich rodzicach. Alex nie skomentowała tego, jak moja maskara rozmazała się po moich policzkach, ani nie powiedziała mi, żebym się rozweseliła. Nie powiedziała ani słowa. Ona po prostu mnie przytuliła. I w tym momencie, uścisk był wszystkim, czego potrzebowałam.

_________________________________________________________________________________               __________________




cześć, tu @californiadems, chwilowo zastąpiłam Natalię, ponieważ nie mogła przetłumaczyć rozdziału, a go wam obiecała. Liczę chociażby na jeden komentarz z waszej strony, byłoby nam bardzo miło! 



3 komentarze:

  1. aww końcówka taka nastrojowa...
    Laski odwalacie kawał świetnej roboty z tym tłumaczeniem itd.
    Jesteście wieelkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie potrafie zrozumieć o co tak na prawde tu będzied chodziło. alle super tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  3. 55 year old Business Systems Development Analyst Aurelie Tolmie, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like Tattooed Life (Irezumi ichidai) and Skateboarding. Took a trip to Shark Bay and drives a Ferrari 250 GT LWB California. zerknij na strone internetowa

    OdpowiedzUsuń